To, co dzieje się na warszawskiej giełdzie, to odreagowanie po wczorajszym 6-procentowym tąpnięciu. Inwestorzy nie szarżują, bo w niepewnych czasach tylko ostrożne kupowanie akcji może uchronić ich przed bankructwem. To dlatego szeroko grupujący spółki WIG odnotowuje wzrosty powyżej jednego procenta, a WIG20 ma wzrosty nawet dwa razy większe.
Specjaliści oczekiwali wzrostów m.in. z powodu tego, co dzieje się na tzw. kontraktach terminowych. Znawcy twierdzą, że wzrost transakcji na tym rynku świadczy o poprawie nastrojów inwestycyjnych.
Dobry nastrój mają nie tylko inwestorzy w Polsce, ale i w innych krajach Europy. Można mówić tu nawet o niepoprawnym optymizmie. Giełda w USA pokazała bowiem, że rynek finansowy nie ma powodów do radości. Indeksy na Wall Street runęły na zamknięciu w dół.
Po dramatycznych spadkach na warszawskiej giełdzie inwestorzy doczekali się wzrostów. Indeks pokazujący kondycję 20 największych spółek - WIG20 - wzrósł po rozpoczęciu notowań o 2 procent. Ale lepiej nie obwieszczać triumfu. By odrobić straty wywołane krachem, wzrosty musiałyby być gigantyczne i gościć na parkiecie wiele dni. A to mało prawdopodobne.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama