"Czy państwo jest wrogiem przedsiębiorcy?" Na tytułowe pytanie wczorajszej konferencji zorganizowanej przez Business Centre Club, Krajowej Izby Gospodarczej i Forum Obywatelskiego Rozwoju oraz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka uczestnicy jednym głosem odparli "tak". "Jak ktoś jest biznesmenen, to w mentalności społecznej jest a priori podejrzany" - dowodzili.

Reklama

Brakło jednak głosu drugiej strony. W konferencji nie wzięli bowiem udziału przedstawiciele prokuratury, policji ani innych służb, w tym skarbowych, odpowiedzialnych za ściganie. Za to przedsiębiorcy mieli wiele przykładów na udowodnienie swojej tezy.

"Żaden prokurator, podejmujący nietrafione decyzje, nie poniósł konsekwencji swoich błędów zawodowych" - podkreślał Tadeusz Donocik, prezes Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach. Z upoważnienia Grażyny Szołtysik, byłej prezydent Katowic, opowiedział jej historię: Prokuratura postawiła jej aż 1678 zarzutów. Jej zatrzymanie nagłośniono. A potem wszystkie zarzuty umorzono.

O swoich kłopotach opowiedział też m.in. były minister skarbu w rządzie AWS Emil Wąsacz: "Przewieźli mnie do Gdańska, zrobili telewizyjny show, a potem mnie wypuścili, nie stosując aresztu" - mówi DGP obecny prezes Stalexportu Autostrady SA. Sprawa dotyczyła m.in. prywatyzacji PZU. Były minister ma jednak jeszcze inny problem - od lat jest jedynym politykiem postawionym przed Trybunałem Stanu. "Za to przed sądem pani prokurator wyraźnie dąży do przedawnienia. Wskazała bowiem do wezwania 249 świadków, w tym Marylę Krzaklewską i Leszka Millera, a nawet całą Komisję Odpowiedzialności Konstytucyjnej. Jeśli sąd nie zdąży zakończyć tej sprawy, zostanę z piętnem oskarżonego" - mówi rozżalony.

Reklama

Na inny aspekt oskarżeń prokuratorskich zwraca uwagę Krzysztof Piotrowski, prezes Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA, aresztowany w 2002 r. "To pozwoliło się wzbogacić pewnym partiom i konkretnym osobom, które przejęły majątek holdingu" - mówi.

"To nie były przypadkowe zatrzymania i nieprzypadkowo media się o nich dowiadywały. Spektakularne działania dotyczyły osób o znanych nazwiskach w polityce, prawników, przedsiębiorców" - oceniała mecenas Joanna Agacka-Indecka, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.

"Media stają się sędziami, bo opinia publiczna żąda głów zdrajców" - brał na siebie odpowiedzialność za dziennikarzy Sławomir Matczak z TVP Info, prowadzący panele na zmianę z Janiną Paradowską z Polityki i Cezarym Szymankiem z Radia PiN.

Reklama

Według profesora Andrzeja Rzeplińskiego, sędziego Trybunału Konstytucyjnego, wciąż jesteśmy w drodze do celu, czyli państwa prawa. "Taka spektakularność, to dowód słabości państwa. Pewnie nie dowiedzielibyśmy się o głośnej ostatnio akcji antyterrorystów w kominiarkach, gdyby przez pomyłkę nie weszli do innego mieszkania. Skuli tam kobietę kajdankami, a któryś tak nacisnął ją kolanem, że uszkodził jej jeden z kręgów".

czytaj dalej >>>



Zdaniem mecenas Agackiej-Indeckiej już samo podanie nazwisk osób, przeciwko którym wszczyna się śledztwo, i nazw firm odbija się na ich działalności, np. notowaniach na giełdzie. A do tego dochodzą np. przeszukania i przetrzymawanie dokumentacji firmy, bez której nie może ona normalnie funkcjonować, zabezpieczanie kont finansowych, mnożenie zarzutów, które są potem umarzane.

Co Naczelna Rada Adwokacka zamierza w związku z tym zrobić? "Już wyszliśmy z inicjatywą spotkania się z nowym prokuratorem generalnym. Chcemy porozmawiać o zawodach prawniczych, ale właśnie także zachowaniu prokuratorów w śledztwach i na salach sądowych" - mówi DGP mecenas Joanna Agacka-Indecka. Niezwykle ostro wypowiadał się prof. Andrzej Zoll, przewodniczący Komisji Kodyfikacji Prawa Karnego.

"Z prawa karnego uczyniono instrument walki politycznej. Na hasłach walki z przestępczością powstała partia. Jeśli nie ma przestępczości, to trzeba ją stworzyć. Ten system potrzebuje wroga. Bo, by zdobyć głosy wyborców, trzeba walczyć z wrogiem" - mówił Zoll.

"Dostał pan szansę, by posprzątać. Co pan jako minister sprawiedliwości zrobił?" - zapytała wprost Zbigniewa Ćwiąkalskiego redaktor Paradowska. "Kiedy zostałem ministrem, powiedziałem prokuratorom, żeby racjonalniej stosowali areszt tymczasowy. Że są inne środki zapobiegawcze, a ten jest przeznaczony dla najpoważniejszych bandytów" - mówił Ćwiąkalski.

Maciej Bobrowicz, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych, mówił z kolei o brakach edukacyjnych. "Rzeczywistość, w której funkcjonują sędziowie i prokuratorzy, to rzeczywistość urzędnicza. Oni i przedsiębiorcy, to zupełnie inne mentalności" - oceniał mecenas Bobrowicz. "Człowiek bije się, by utrzymać przedsiębiorstwo i nie jest kompletnie rozumiany przez sędziego. Postępowania upadłościowe i naprawcze trwają najdłużej" - podkreślał.

"Chcemy trafić do wszystkich, odpowiedzialnych za prawo" - mówił na zakończenie Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej. "Nie chodzi o to, byśmy się spotkali i przyznali sobie rację. To taki sygnał wywoławczy. Planujemy kolejne działania, do których doprosimy także inne środowiska" - zakończył.

p

Czekamy na odpowiedź na nasz apel

Anna Marszałek: Do kogo jest tak naprawdę ten apel? Na sali brakowało adresatów.
Marek Goliszewski: Nasz apel dostanie pan minister sprawiedliwości. Mógł być tylko chwilę, ale na pewno mu przekażemy.

Właśnie przestał nadzorować prokuraturę.
Ale ma jeszcze ogromną władzę nad sądami. Chodzi o to, by ludzi jeszcze nieosądzonych nie stawiać pod pręgierzem opinii publicznej i nie skazywać ich medialnie, podczas kiedy mają być uniewinnieni. Aby niewinnych ludzi nie pokazywać w kajdankach, nie wsadzać do aresztów, nie niszczyć przedsiębiorców i nie płacić im potem odszkodowań. BCC jest członkiem komisji trójstronnej ds. społeczno-gospodarczych i za pośrednictwem premiera Pawlaka nasze postulaty zostaną przekazane premierowi i tym wszystkim służbom, które są odpowiedzialne za wymiar sprawiedliwości.

Czemu dopiero teraz ta konferencja? Większość zarzutów dotyczy poprzednich rządów.
Bo takie karygodne sprawy, zwłaszcza w terenie, cały czas się zdarzają i jest od groma ludzi, którzy są poddani działaniu służb i wymiaru sprawiedliwości w sposób karygodny. KIG i BCC gromadzą takie informacje.

Zrobiliście ankietę wśród przedsiębiorców, ale tylko około 20 ją wypełniło.
Ludzie nie chcą się przyznawać, że byli zatrzymani, mieli jakieś kłopoty. Chcą zapomnieć o nieprzyjemnościach.

A jesteście w stanie zweryfikować, czy pod waszymi skrzydłami nie chcą się schronić prawdziwi oszuści?
W BCC sprawdzamy każdego członka. Weryfikacja jest pełna.

Co możecie zaoferować pokrzywdzonym przedsiębiorcom?
Mamy ochronę prawną i możemy nawet sfinansować im pomoc adwokacką.

Marek Goliszewski, prezes Business Centre Club