Jak to działa?
W przypadku ubezpieczenia zdrowotnego składka jest obliczana od 75 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w czwartym kwartale roku poprzedniego. W 2017 r. trzeba więc zapłacić 297,28 zł miesięcznie. Przy czym stawka odliczenia od podatku wynosi 7,75 proc., czyli 255,99 zł.
– Problem jednak polega na tym, że przedsiębiorcy najpierw muszą wpłacić żywą gotówkę, czyli tak naprawdę kredytują system – zauważa Andrzej Strębski, niezależny ekspert ubezpieczeniowy.
Składka zdrowotna ma jeszcze jeden haczyk. W przypadku przedsiębiorców jest ona miesięczna i niepodzielna. Podstawa jej wymiaru nie podlega więc proporcjonalnemu pomniejszeniu o liczbę dni niepodlegania ubezpieczeniu zdrowotnemu w danym miesiącu kalendarzowym.
– A to oznacza, że każdy prowadzący działalność musi wpłacić na zdrowie blisko 300 zł. Z tego więc powodu propozycja Ministerstwa Rozwoju, aby oba systemy opłacania składek były do siebie podobne, jest najlepszym z możliwych rozwiązań – zauważa Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP, członek rady nadzorczej ZUS. – I takiej zmiany oczekują przedsiębiorcy.
Propozycja MR zakłada, że składki na ubezpieczenie społeczne będą rosły wraz z przychodem. Najniższa ma wynosić 32 zł. Będą z niej mogli skorzystać ci prowadzący firmy, których miesięczny przychód nie przekroczy 200 zł. Gdyby składka zdrowotna nadal wynosiła 9 proc. podstawy wymiaru, to wówczas samozatrudniony zapłaci 18 zł, czyli w sumie 50 zł. Przy kolejnej podstawie wynoszącej 400 zł danina będzie wynosić 64 zł na ubezpieczenie społeczne plus 36 zł na zdrowie. W przypadku przychodów w wysokości 600 zł na ZUS pójdzie 96 zł, zaś na zdrowie 54 zł. Osoby osiągające przychód 1000 zł zapłacą na ZUS 160 zł, a na ubezpieczenie zdrowotne 90 zł. Dopiero od 2,5-krotności płacy minimalnej będą obowiązywać dotychczasowe zasady opłacania zryczałtowanych składek na ubezpieczenie społeczne liczonych od 60 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia za pracę. A co ze zdrowiem? Autorzy zmian będą musieli uwzględnić fakt, że powyżej 3,3 tys. zł wysokość daniny na zdrowie będzie taka sama jak obecnie.
– Jeśli podstawą wysokości składek dla firm będzie przychód, to deklaracje i opłaty będą musiały być dokonane po zakończeniu miesiąca – zauważa Andrzej Radzisław, radca prawny z Kancelarii Prawnej LexConsulting.pl. – Przedsiębiorca zawsze może się pomylić przy szacowaniu swoich obrotów. Ale takie rozwiązanie otwiera pole do nadużyć. Firmy bowiem mogą tak manipulować przychodami, żeby opłacać najniższe z możliwych składek. Co więcej, ZUS nie ma uprawnień do przeprowadzania prowokacji, żeby sprawdzić, czy zakupiona przez kontrolera usługa została uwzględniona w przychodach – dodaje Andrzej Radzisław.
Eksperci nie mają więc wątpliwości, że dziś nie można jeszcze w jednoznaczny sposób ocenić propozycji resortu rozwoju. – Wymaga ona dokładnych wyliczeń. A tego nie ma – tłumaczy Dorota M. Fal, ekspert BCC ds. ubezpieczeń zdrowotnych.
Dodaje, że każda propozycja zmiany obecnych zasad opłacania składek na ubezpieczenie zdrowotne powinna uwzględniać zasadę solidaryzmu społecznego – także w finansowaniu ochrony zdrowia. – A to oznacza, że zasady obciążenia na opiekę zdrowotną powinny być takie same dla wszystkich bez względu na tytuł uzyskiwania przychodu. Dzisiaj mamy sytuację taką, że nieproporcjonalnie dużą część przychodu narodowego płatnika generują składki osób zatrudnionych na umowę o pracę – zauważa Dorota M. Fal.
Nieznane przychody
Pozostaje jeszcze pytanie, jak zmiana zasad opłacania składek wpłynie na ochronę zdrowia. Tylko w tym roku do NFZ ma trafić ok. 74 mld zł. Co będzie w przyszłym? Wiadomo tylko, że fundusz ma zostać zastąpiony systemem administrowanym przez ministra zdrowia. Nakłady na leczenie Polaków mają się zwiększać – docelowo do 6 proc. PKB w 2025 r.