Taką propozycję Zakład Ubezpieczeń Społecznych zawarł w opinii do projektu ustawy o tzw. małym ZUS, opracowanego przez Ministerstwo Rozwoju. Ponieważ, zdaniem zakładu, rewolucji nie da się przeprowadzić z początkiem 2018 r., to potrzebne jest kompromisowe rozwiązanie. "Zakład proponuje, aby terminem wejścia w życie ustawy był 1 stycznia 2019 r. Do tego czasu ubezpieczeni mogliby korzystać ze składek preferencyjnych określonych w art. 18a ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych” – czytamy w opinii ZUS.

Reklama
– Przyjmujemy tę propozycję z zadowoleniem – usłyszeliśmy w Ministerstwie Rozwoju. Ale przed wejściem w życie musi ona jeszcze zyskać akceptację rządu. – Są różne pomysły. Nie chcę ich na razie komentować – ucina dyskusję na ten temat Henryk Kowalczyk, przewodniczący Stałego Komitetu Rady Ministrów.

Pod wpływem krytyki pomysłu małego ZUS resort rozwoju koryguje model oskładkowania osób prowadzących działalność gospodarczą uzyskujących najniższe przychody.

Przedłużenie o rok stosowania preferencyjnego ZUS może dać szanse na wypracowanie kompromisu w sprawie małego ZUS. Resort już szykuje korekty do projektu ustawy i dopuszcza ustępstwa w kilku punktach. Rozmawia na ten temat z Ministerstwem Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz Zakładem Ubezpieczeń Społecznych. Stara się też rozproszyć obawy związkowców.

Punktem, który budził największe zastrzeżenia, było niskie oskładkowanie przedsiębiorców notujących bardzo niskie przychody. Pierwotny projekt przewidywał, że przychód byłby podzielony na przedziały co 200 zł. Składka na ZUS rosłaby o 32 zł dla każdego z przedziałów, by w ostatnim (4801–5000 zł) sięgnąć 800 zł. W pierwszym przedziale 0–200 zł wynosiłaby 32 zł. Teraz resort proponuje, by najniższa składka wyniosła tyle, ile dziś preferencyjna, czyli 487 zł (w tym 297 zł składki zdrowotnej).

Pozytywnie o tym pomyśle wyraża się Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan. – Nie powinniśmy wprowadzać nadmiernego zróżnicowania w sytuacji przedsiębiorców. Jak ktoś nie jest w stanie zapłacić składki preferencyjnej, to trudno to nazwać działalnością gospodarczą – mówi.

Reklama

Osoby mające najmniejsze obroty albo musiałyby płacić składkę wyższą, niż wynika z ich sytuacji, albo... mogą nie płacić żadnej. Ta druga możliwość będzie dotyczyć przedsiębiorców o przychodach nieprzekraczających połowy minimalnego wynagrodzenia. Mają ich objąć przepisy o działalności nierejestrowanej zawarte w Konstytucji biznesu, innym projekcie resortu rozwoju. Ma on wejść w życie od stycznia 2018 r. Jak wynika z konstrukcji przepisu, z takiego rozwiązania mogłyby skorzystać osoby z miesięcznym przychodem wynoszącym w 2018 r. nie więcej niż 1080 zł.

Tym, których sprzedaż jest wyższa, opłacałoby się korzystać ze składek preferencyjnych na obecnych zasadach. Później, jeśli wejdzie w życie projekt małego ZUS, prowadzący działalność gospodarczą płaciłby składki według nowych rozwiązań do momentu uzyskania przychodu 5 tys. zł. Wtedy musiałby przejść na podstawową składkę ZUS dla działalności gospodarczej, która jest naliczana od 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia. W tym roku podstawą wymiaru jest suma 2557 zł.

Z propozycją resortu rozwoju związane są dwie obawy. Jedna dotyczy rynku pracy. Ministerstwo liczy, że nowe rozwiązanie zachęci osoby pracujące na czarno do legalizacji zatrudnienia. Związkowcy boją się jednak, że pracodawcy mogą wykorzystywać te przepisy do obniżania wynagrodzeń i wysyłania pracowników na samozatrudnienie. Ma temu zapobiec opisywany przez nas pomysł wprowadzenia okresu karencji w zatrudnieniu osoby korzystającej z małego ZUS u dotychczasowego pracodawcy. Dziś takie ograniczenie dotyczy osób chcących korzystać z preferencyjnych składek.

Inna obawa dotyczy kwestii emerytalnych. Niskie składki mogą powodować, że opłacający je przedsiębiorca nie spełni kryteriów do otrzymania minimalnej emerytury. Wprowadzenie minimalnej składki na poziomie obecnego preferencyjnego ZUS nie rozwiązuje tego problemu na dłuższą metę. Najniższe świadczenie może bowiem otrzymać kobieta mająca 20 lat stażu i mężczyzna mający 25 lat stażu, ale pod warunkiem, że opłacali składki co najmniej od minimalnego wynagrodzenia.

– Przeciętny przedsiębiorca korzystający z tych rozwiązań wypracuje minimalną emeryturę – zapewnia nas jednak urzędnik resortu rozwoju. Ci, którym się nie uda, będą musieli liczyć na pomoc społeczną. Jeremi Mordasewicz zwraca uwagę, że sporo tego typu osób może mieć staż wynikający np. z zatrudnienia w innych miejscach.