Wybuch wojny oznaczałby uderzenie w polską gospodarkę z dwóch kierunków. Pierwszy to problemy w handlu zagranicznym. Eksport na Wschód już dostaje poważne ciosy w postaci rosyjskich retorsji na sankcje Zachodu, wojna mogłaby go zupełnie zatrzymać. Drugi cios dostałby rynek finansowy. Osłabienie złotego byłoby pewne.
- Wynikałoby to z tego, że skłonność do inwestowania w ryzykowne aktywa byłaby znacznie mniejsza. A tak byłyby traktowane te z Europy Środkowowschodniej. To już zresztą widać, wystarczy zobaczyć, jak na kolejne złe informacje z Ukrainy reagują polski złoty, czeka korona, czy węgierski forint. Każdy inwestor dwa razy zastanowi się nad inwestycją w Polsce ze względu choćby na geograficzną bliskość konfliktu, mając nawet świadomość, że nie stoimy na pierwszej linii frontu - mówi Piotr Kalisz, ekonomista banku Citi Handlowy.
- Moglibyśmy zobaczyć dolara po 3,50 zł - rzuca Kwiecień. Przy założeniu stabilnego kursu dolara do euro oznaczałoby to, że europejska waluta podrożałaby do około 4,70 zł z obecnych 4,20 zł. Gdyby wojna rosyjsko-ukraińska wybuchła w najbliższych dniach ze złotym byłoby szczególne źle, bo na świecie już trwa odpływ kapitału z rynków wschodzących w kierunku dolara.
CAŁY TEKST Marka Chądzyńskiego czytaj na FORSAL.PL >>>
ZOBACZ TAKŻE: Trzy kraje najbardziej ucierpią na rosyjskim embargu >>>