Banki gwałtownie rozbudowują działy windykacji. Skromne departamenty rozrastają się do kilkudziesięcioosobowych zespołów, zajmujących się wyłącznie ponaglaniem klientów zalegających ze spłatami rat.
To efekt problemów na rynku finansowym. W październiku portfel niespłacanych kredytów wzrósł prawie o 1 mld zł. Zaległości sięgają już w sumie ponad 20 mld. Najbardziej zagrożone są kredyty konsumpcyjne, na przykład popularne w czasach prosperity kredyty gotówkowe. Banki robią, co mogą, by odzyskać przynajmniej część długów. Według informacji zebranych przez DGP, w kilku bankach specjalizujących się w kredytach dla osób fizycznych ruszyły zmiany w działach windykacyjnych.
Departamenty zajmujące się długami zwiększają zatrudnienie. Działy windykacji rozrastają się w Getin Banku, Citibanku Handlowym, Lukas Banku czy Kredyt Banku. "Nasz plan zakłada zwiększenie zatrudnienia o 100 osób zajmujących się szeroko pojętą windykacją. Chodzi głównie o osoby zatrudniane w nowym call center" - mówi nam Radosław Stefurak, członek zarządu Getin Banku.Banki zmieniły sposób działania. Akcje związane z windykacją długu ruszają znaczenie wcześniej niż jeszcze kilka kwartałów temu. "Kiedyś banki dzwoniły w chwili, gdy klient nie zapłacił drugiej raty, teraz często telefon dzwoni już po trzech, pięciu dniach" - mówi anonimowo szef działu windykacji w jednym z banków.
Rozbudowa działów windykacji zaczęła odciskać piętno na rynku pracy. Banki podkupują sobie specjalistów, poszukiwani są doświadczeni negocjatorzy, pracujący w terenie.– Szczególnie na późniejszym etapie, kiedy w grę wchodzi kilkumiesięczne opóźnienie spłaty czy konieczność wysłania negocjatora terenowego, o dobrego pracownika trudniej – mówi Radosław Stefurak.
Więcej informacji: Banki wprowadzają nowe metody windykacji długów
p