Grecja i jej potencjalny upadek wróciły z nową siłą na pierwsze strony gazet, ale kłopoty europejskich banków zaangażowanych na greckim długu nie wyczerpują chmury wątpliwości, które kładą się cieniem nad rynkami akcji.

Reklama

Globalne rynki akcji mają za sobą czwarty tydzień przeceny, w ramach której na większości parkietów wspólnym mianownikiem był wzrost awersji do ryzyka. Centrum sceny zajęła fala spekulacji na temat upadku Grecji, która zdaje się mieć do wyboru tylko negocjacje z wierzycielami dzisiaj lub za kolejnych kilka kwartałów. W każdym z tych przypadków oznacza to, iż europejskie banki czeka nowa fala wstrząsów związanych z poniesionymi w Grecji stratami a globalny sektor bankowy nowy ocean niepewności.

Inwestorzy mający świeżo w pamięci analogiczną sytuację po upadku banku Lehman Brothers zasadnie kierują się w stronę uznawanych za bezpieczniejsze walut i obligacji. Na bazie ucieczki od ryzyka kapitał z rynków akcji odciągają do spółki amerykański dług oraz frank szwajcarski, który w minionym tygodniu należał do największych hitów inwestycyjnego świata. W takim kontekście solidarna przecena na większości rynków akcji nie może dziwić.

Obrazu niepewności dopełnia jeszcze seria słabych danych makro z USA, które również w minionym tygodniu wystraszyły graczy kondycją gospodarki. Brak rewizji w górę szacowanej dynamiki PKB USA w I kwartale wraz z danymi o kondycji konsumentów właściwie przesądzają o tym, iż trudno z optymizmem patrzeć na dynamikę PKB w II kwartale. Na to nakłada się rynek pracy, na którym liczba nowych bezrobotnych nie chce spaść poniżej 400.000. To wprost przekłada się na ostrożne pozycjonowania się pod kolejne dane z amerykańskiego rynku pracy z publikowaną w piątek liczbą etatów na czele.

Reklama

Na zeszłotygodniowe spadki należy też patrzeć przez pryzmat korekty, która od początku maja zadomowiła się na rynkach akcji. Dotychczas na żadnej z ważnych giełd nie udało się załamać fal spadkowych, które zdominowały notowania w maju i nawet liczący na finał korekty nie mają powodów do powiększania pozycji w portfelach. Dla równowagi należy jednak odnotować, iż mimo miesiąca przeceny spadki trudno nazwać poważnymi korektami.

Już w poprzednim tygodniu jasne było, iż spadające od początku maja ceny akcji odebrały indeksom ledwie ułamki wartości. W przypadku S&P500 miesięczna strata wynosi teraz 2,4 procent. W przypadku DJIA spadek nie przekracza 2,9 procent, gdy Nasdaq 100 traci 2,8 procent. Nieco gorzej jest w Europie, gdzie majowy spadek DAX-a wynosi 4,6 procent a paryskiego CAC40 3,8 procent, ale tu rynek zaczyna już wyceniać potencjalne kłopoty sektora bankowego, który zaangażował się w greckie papiery rządowe.

Patrząc w przyszłość scenariusz, który zdominuje kolejne sesji wydaje się stosunkowo czytelny. Problemy greckiego zadłużenia będą rozlewały się echem po większość rynków a stosunek do ryzyka pozostanie jednym z czynników, który będzie kształtował wyceny. Trudno również będzie ignorować mieszane dane makro z USA i wyzwolone za ich sprawą spekulacje, jak na zadyszkę gospodarki na ścieżce wychodzenia z recesji, zareaguje Rezerwa Federalną z Benem Bernanke na czele. W sumie daje to obraz rynku kształtowany znanymi z ostatnich sesji czynnikami - stosunkiem do ryzyka oraz pytaniami o siłę globalnej gospodarki.