W piątek w Dzienniku Ustaw ukazało się rozporządzenie prezydenta, które wprowadza podwyżki m.in. dla premiera, marszałków Sejmu i Senatu i innych osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie, w tym podsekretarzy stanu (wiceministrów). Dzięki rozporządzeniu wzrosną także uposażenia parlamentarzystów, ponieważ - zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora - ich uposażenie odpowiada 80 proc. wysokości wynagrodzenia podsekretarza stanu (z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat), ustalonego na podstawie rozporządzenia prezydenta. W poniedziałek z kolei PiS złożyło w Sejmie projekt ustawy, która ma podnieść wynagrodzenie prezydenta RP oraz samorządowców.

Reklama

Przeciwko planowanym podwyżkom jest Koalicja Obywatelska, która złożyła w Sejmie projekt mający na celu zablokowanie wzrostu wynagrodzeń polityków.

Trwa ładowanie wpisu

Marszałek Senatu ogłosił z kolei we wtorek inicjatywę na rzecz całościowego uregulowania kwestii płac w sektorze publicznym. - Powołamy zespół ekspercki i chcemy przygotować rzeczywiście prawdziwą reformę wynagrodzeń w Rzeczpospolitej, ale nie mówię tu tylko o politykach, żeby było jasne, nie mówię tylko o samorządowcach, nie mówię tylko o budżetówce. Chcemy przygotować system trochę wzorowany na II Rzeczpospolitej, gdzie to było zdecydowanie bardziej przejrzyste i zrozumiałe - powiedział Grodzki na briefingu dla prasy.

Wówczas - jak mówił - "każdy od początku swojej kariery wiedział, że jak idzie na robotnika, będzie zarabiał maksymalnie tyle, jak na maszynistę - tyle, jak na pułkownika Wojska Polskiego - tyle, a jak na nauczyciela - to tyle". - I wszyscy wiedzieli, mogli sobie zaplanować swoją przyszłość - dodał marszałek Senatu.

Reklama

Według niego system miałby ruszyć od przyszłej kadencji Sejmu (obecna kończy się na jesieni 2023 roku). - Chcemy to jako takie wiano Senatu wnieść dla przyszłych polityków wnieść, uproszczenie, transparentność i jakiś system wynagrodzeń, bo jak państwo prześledzicie, to w każdej dziedzinie te wynagrodzenia są bardzo różne. Są miliony dodatków, przywilejów, miliony jakiś bonusów i tak naprawdę czasami człowiek nie wie ile dostanie w swoim zakładzie pracy, bo ten system jest naprawdę bardzo pokomplikowany, co wynika z wielu lat różnych negocjacji między związkami - jedne były bardziej owocne, coś tam wynegocjowali, inne mniej i w ten sposób narodziły się spore nierówności, które chcielibyśmy, żeby zostały zniwelowane - mówił Grodzki.

Poinformował, że w skład zespołu mieliby wejść senatorowie wszystkich ugrupowań oraz eksperci. Na czele zespołu miałby stanąć senator KO Adam Szejnfeld.