Z roku na rok wydłuża się powszechny wiek emerytalny kobiet i mężczyzn. W czerwcu tego roku kobiety mogły przechodzić na emeryturę nie tak jak do 2013 r. – w wieku 60 lat, ale w wieku 60 lat i ośmiu miesięcy. Te, które były młodsze i nie miały zajęcia, mogły rejestrować się w urzędach pracy. W efekcie w ewidencji pośredniaków było w czerwcu 10,3 tys. pań w wieku 60 lat i powyżej. Ich liczba wzrosła w ciągu roku o 3,8 tys. To powiększyło grupę seniorów bez zajęcia, przy równoczesnym wzroście także liczby bezrobotnych mężczyzn w tym wieku.
Z danych resortu pracy wynika również, że aż 69 proc. spośród nich zarejestrowanych było w urzędach pracy łącznie przez okres ponad 12 miesięcy w czasie ostatnich dwóch lat. Mieścili się więc w kategorii długotrwale bezrobotnych.
Dlaczego przedsiębiorcy nie chcą zatrudniać starszych osób? Nie tylko z powodu kosztów pracy, zazwyczaj wyższych niż w przypadku młodych. – Również dlatego, że starsze roczniki mają na ogół niższy poziom wykształcenia, seniorzy rzadziej znają języki obce i mają dystans do technologii informatycznych. To sprawia, że bywają mniej przystosowani do obsługiwania nowoczesnych urządzeń, które wkroczyły do praktycznie wszystkich zawodów – wyjaśnia prof. Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego.
Ci, którzy wykonują proste prace fizyczne, są wraz z wiekiem mniej wydajni. Zdarza się również, że pracodawcy pozbywają się starszych pracowników lub nie zatrudniają nowych, dlatego że według nich psuje to wizerunek firmy. W niektórych ogłoszeniach o naborze pracowników pojawia się informacja o tym, że będzie to zajęcie w młodym zespole, choć prawo zabrania dyskryminacji na rynku pracy ze względu na wiek.
Reklama
Seniorom nie sprzyja również zagwarantowany prawnie czteroletni okres ochronny przed przejściem na emeryturę. Część pracodawców rozstaje się z takimi osobami, ponieważ nie chce mieć problemów z ich zwolnieniem, gdy wymagać tego będzie interes firmy (gdy zabraknie nowych zamówień).
Można oczekiwać, że bezrobotnych seniorów będzie przybywać w najbliższych latach. Na rynku pracy będą pozostawać liczne roczniki z powojennego wyżu demograficznego – w latach 1950–1959 rodziło się grubo ponad 700 tys. dzieci rocznie, prawie dwa razy więcej niż obecnie.