W pierwszym półroczu zarejestrowano w Polsce 189,6 tys. firm. Wśród nich było blisko 22 tys. założonych przez bezrobotnych, którzy uzyskali dotacje z urzędów pracy na rozpoczęcie działalności gospodarczej.
To naturalne, bo wsparcie dla osób bez zajęcia, które mają pomysł na własny biznes, jest znaczne. Bezrobotny może uzyskać maksymalnie sześciokrotność przeciętnego wynagrodzenia - w tym roku ok. 22 tys. zł. Od 2005 r. z tej możliwości skorzystało już blisko 400 tys. bezrobotnych. Na ten cel poszło prawie 6,1 mld zł.
Warto było wydać te pieniądze. Dzięki temu kilkaset tysięcy osób wyrwało się z bezrobocia. Stworzyło miejsce pracy dla siebie, a czasem także dla innych - mówi prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Tak było np. z Anną Taraszkiewicz z Prabut w woj. pomorskim. Pracowała przy produkcji kabli na umowie terminowej. Po tym jak urodziła dziecko, jej umowa nie została przedłużona.
Przez dwa lata byłam bezrobotna. Nie poddałam się, dostrzegłam szansę we własnym biznesie - mówi Taraszkiewicz. Postanowiła produkować m.in. tuleje papierowe do kas fiskalnych i tuby do pakowania plakatów. W 2006 r. dostała dotację z urzędu pracy. Dołożyła rodzinne oszczędności i otworzyła własną firmę. Znaleźli się klienci. Urząd pracy przekazał jej pieniądze na wyposażenie miejsc pracy w zamian za zatrudnienie bezrobotnych. Dziś pani Anna zatrudnia trzech pracowników.
Najczęściej bezrobotni tworzą firmy handlowe, budowlane, fryzjerskie, kosmetyczne, transportowe - twierdzi Zdzisław Szramowski, dyrektor PUP w Ostródzie. Ich żywotność jest wysoka.
Z badań przeprowadzonych w 2011 r. wynika, że z firm utworzonych w okresie 2008-2011 trzy lata przetrwało 85 proc. To świetny wynik. Wśród ogółu firm już po pierwszym roku upada ok. 23 proc.