W styczniu, jak co roku, gwałtownie wzrosło bezrobocie. Liczba zarejestrowanych bezrobotnych zwiększyła się w ciągu miesiąca aż o blisko 139 tysięcy do ponad 2,1 mln – wynika ze wstępnych danych resortu pracy. Tak dużej liczby osób bez zajęcia nie było od 2007 r.
Natomiast stopa bezrobocia skoczyła w styczniu w porównaniu z grudniem o 0,8 pkt proc. do 13,3 proc. i również jest najwyższa od pięciu lat. Resort pracy zastrzega jednak, że ostateczny jej poziom może być niższy po określeniu przez GUS liczby osób pracujących w końcu pierwszego miesiąca tego roku, gdyż ministerstwo szacowało wskaźnik bezrobocia na podstawie danych o liczbie pracujących z końca grudnia ubiegłego roku.
Bezrobocie wzrosło we wszystkich województwach. Tradycyjnie największe jest w woj. warmińsko-mazurskim, gdzie w styczniu stopa bezrobocia wyniosła aż 21,2 proc. Na drugim miejscu w tym rankingu znajduje się woj. zachodniopomorskie, gdzie bezrobocie osiągnęło poziom 18,5 proc., a na trzecim woj. kujawsko-pomorskie – 17,8 proc. Natomiast najkorzystniejsza sytuacja na rynku pracy jest w woj. wielkopolskim ze stopą bezrobocia 9,8 proc. oraz w woj. mazowieckim – 10,4 proc.
Eksperci nie mają wątpliwości, że wzrost bezrobocia w styczniu, podobnie jak w grudniu, jest zjawiskiem sezonowym. Zimą zawsze przybywa osób bez zajęcia, ponieważ ze względu na pogodę nie ma pracy w budownictwie, co sprawia, że firmy z tej branży zwalniają pracowników. Ponadto do rejestru bezrobotnych wróciła część osób, które uczestniczyły w tak zwanych aktywnych formach przeciwdziałania bezrobociu, a więc odbywały na przykład staże lub pracowały przy robotach publicznych, ale skończyły się one w końcu grudnia. Bezrobocie wzrosło także dlatego, że wielu pracodawców nie odnawiało z pracownikami umów na czas określony po ich wygaśnięciu z końcem ubiegłego roku.
Reklama
Ale to nie wszystko. – Bezrobocie rośnie także dlatego, że firmy niechętnie zatrudniają nowych pracowników, ponieważ przybywa niepewności związanych z kształtowaniem się sytuacji gospodarczej w przyszłości – ocenia Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista banku Millennium. – Pracodawcy obawiają się przyszłości i dlatego coraz częściej zamiast tworzyć nowe etaty, wydłużają czas pracy pracowników, jeśli otrzymują dodatkowe zamówienia na wyroby lub usługi – twierdzi Karolina Sędzimir, ekonomista PKO BP. Dodaje, że równocześnie w tym roku, tak jak w roku poprzednim, urzędy pracy mają o ponad połowę mniej środków na walkę z bezrobociem niż w 2010 r.
Eksperci są też zgodni, że w lutym bezrobocie wzrośnie do najwyższego w tym roku poziomu. Zdaniem Piotra Bielskiego, ekonomisty z BZ WBK, oraz Piotra Kalisza, głównego ekonomisty Citi Handlowego, stopa bezrobocia może w tym czasie się zwiększyć do powyżej 13,5 proc. Natomiast Marcin Mazurek, ekonomista BRE Banku, uważa, że może osiągnąć nawet poziom 13,6 – 13,8 proc. Ale w następnych miesiącach zacznie powoli spadać, bo znaczną się pojawiać prace sezonowe m.in. w rolnictwie i budownictwie. Nie ma jednak szans, aby w końcu roku stopa bezrobocia osiągnęła poziom 12,3 proc. – jak przewiduje rząd w projekcie ustawy budżetowej na ten rok. Prognozy analityków są wprawdzie rozbieżne, ale wyższe od rządowych i mieszczą się w przedziale od 12,7 proc. do 13,6 proc.