W październiku przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw, czyli firmach, w których pracuje powyżej 9 osób, wzrosło o 2,5 proc. w porównaniu z październikiem 2010 r. W porównaniu z wrześniem spadło o 0,1 pkt. proc. – podał GUS. Obecnie w sektorze przedsiębiorstw zatrudnionych jest nieco ponad 5,5 mln osób. Wynagrodzenie w dużych firmach zwiększyło się przez rok o 5,1 proc. Dane były zgodne z oczekiwaniami rynku.
– To, co pokazują wyniki za październik, to wyraźne hamowanie tempa wzrostu zarówno wynagrodzeń, jak i zatrudnienia. Firmy chomikują w tej chwili pracę, czyli starają się ochronić posiadanych pracowników – mówi Rafał Benecki, ekonomista ING BSK.
Na spadek wzrostu zatrudnienia wpływa wzrost obaw przedsiębiorstw dotyczący perspektyw popytu na ich wyroby, co jest związane z prognozą pogorszenia sytuacji w gospodarce globalnej i w strefie euro.
– Nie znamy jeszcze szczegółowych danych dotyczących struktury zatrudnienia. Sądzimy, że październik nie odbiegał pod tym względem od miesięcy wcześniejszych, tj. silniejszej skali spadku zatrudnienia w sektorze przemysłowym. Notował on od drugiej połowy 2010 r. najszybszą poprawę wyniku zatrudnienia, ale najszybciej będzie dotknięty efektem spowolnienia popytu zagranicznego – uważa Łukasz Tarnawa, główny ekonomista BOŚ.
I dodaje, że jego zdaniem dużo stabilniejsza sytuacja z zatrudnieniem była w budownictwie, gdzie do połowy 2012 r. popyt na pracę powinna stabilizować bardzo wysoka aktywność sektora przy realizacji inwestycji strukturalnych.
– Sądzę, że ze spowolnieniem wzrostu zatrudnienia w przedsiębiorstwach powinniśmy się oswoić. Choć pierwsza połowa przyszłego roku będzie jeszcze nie najgorsza, bo przedsiębiorstwom sprzyjać będzie słaby złoty i inwestycje infrastrukturalne, to uważam, że w drugiej połowie 2012 r. wzrost zatrudnienia będzie bliski zera – twierdzi Marcin Mrowiec, główny ekonomista Pekao SA.
Jak podkreśla, oczywiście wszystko zależeć będzie od skali spowolnienia gospodarczego w Europie.
– Choć wzrost zatrudnienia będzie coraz słabszy, naszym zdaniem w grudniu wyniesie już tylko 2,3 proc. rok do roku, co da w całym roku średnią na poziomie 3,2 proc., to nadal powinniśmy mieć do czynienia z dosyć przyzwoitym poziomem wzrostu wynagrodzeń – ok. 5 – 5,5 proc. nominalnie. Średnioroczny wzrost płac powinien wynieść w sumie ok. 5,2 proc., czyli realnie ok. 1 proc., to oznaczałoby utrzymanie poziomu z 2010 r. – uważa Karolina Sędzimir, ekonomistka PKO BP.
Jest zdania, że podobny wzrost uda się utrzymać w przyszłym roku i to pomimo malejącego tempa wzrostu zatrudnienia – jej zdaniem do 0,4 proc. średniorocznie w 2012 r.