Porozumienie dotyczące podatku będzie miało charakter umowy międzyrządowej w ramach wzmocnionej współpracy, a nie zmiany prawa UE. Zdaniem Leonettiego, który występował we francuskim kanale informacyjnym LCI, trzy największe gospodarki strefy euro – Niemcy, Francja i Włochy – są zdecydowane wprowadzić nowe obciążenie. Pozostałe państwa UE poza Wielką Brytanią i Szwecją na razie „nie sprzeciwiły się jednoznacznie tej inicjatywie”.
We wrześniu Komisja Europejska przedstawiła projekt nowego podatku. Jego stawka miałaby wynosić 0,1 proc. w handlu obligacjami i akcjami oraz 0,01 proc. przy innych transakcjach finansowych. To pozwoliłoby na uzyskanie 55 mld euro dochodów rocznie, gdyby podatek obowiązywał we wszystkich krajach UE. Pieniądze miałyby zasilić specjalny fundusz gwarancyjny na wypadek bankructwa banków.
Głównym celem nowego podatku ma być jednak w zamyśle jego zwolenników ukrócenie ataków spekulacyjnych. Paryż i Berlin uważają, że z ich powodu kilka peryferyjnych krajów strefy euro stanęło w ubiegłym roku na skraju bankructwa.
Jednak na szczycie G20 w Cannes pod koniec ubiegłego roku zarówno Stany Zjednoczone, jak i Chiny zapowiedziały, że nie wprowadzą nowej opłaty. A to oznacza, że amerykańskie i chińskie banki uzyskają przewagę konkurencyjną w stosunku do europejskich. Zdaniem niektórych ekspertów nowy podatek może wręcz skłonić część banków do przeniesienia operacji poza strefę euro.