W Polsce funkcjonuje kilkadziesiąt tysięcy punktów, w których za niewielką prowizję można opłacić rachunki za gaz, prąd czy kablówkę. Teraz faktycznie są poza kontrolą państwa.
W ciągu ostatnich kilku lat ofiarami nieuczciwych firm padło tysiące Polaków. Jutro w Przemyślu ruszy proces przeciwko towarzystwu AIG, które ubezpieczało poznańską spółkę "Okienko kasowe". Firma jeszcze trzy lata temu była jedną z największych w Polsce agencji działających w branży "opłat masowych". W całym kraju miała ponad 400 oddziałów. Ale dwa lata temu upadła, pozostawiając tysiące klientów z niepopłaconymi rachunkami, karnymi odsetkami, a nawet sprawami komorniczymi. Część z nich postanowiła odzyskać pieniądze.
"Na rozprawie będę reprezentował dwie osoby, ale w kolejce czeka już ponad 400 pozwów. Wszystko będzie zależało od tego, jak potoczy się ten proces. Jeśli wygramy, ruszy lawina" - zapowiada Piotr Nowak z kancelarii Międzynarodowi Eksperci Finansowo-Prawni w Przemyślu, która pomaga klientom okienek w odzyskaniu pieniędzy. Poznańska spółka to jedna z wielu firm w tej branży, które oszukały klientów. Podobne problemy mieli chociażby klienci Agencji Finansowej "Grosik" z Białegostoku czy Agencji ELL z Tarnobrzegu. Choć w ostatnich miesiącach głośnych bankructw nie było, to "okienkowi oszuści" wciąż się zdarzają. Zwłaszcza, że za pośrednictwem okienek rachunki opłaca aż 35 proc. Polaków.
Ministerstwo Finansów postanowiło zadbać o bezpieczeństwo ich pieniędzy. Przygotowało projekt ustawy o usługach płatniczych, zgodnie z którym okienka kasowe zostaną poddane kontroli Komisji Nadzoru Finansowego. Zezwolenie KNF na prowadzenie takiej działalności będą mogły uzyskać jedynie te firmy, które będą miały odpowiednie zabezpieczenia finansowe, wykupione ubezpieczenie oraz uzyskają gwarancję bankową. Ma to wyeliminować z rynku tych właścicieli okienek, którym grozi niewypłacalność.
Projekt resortu finansów ma także zapobiec sytuacjom, w których właściciele punktów usług płatniczych przez kilka miesięcy nie realizują zleceń. Teraz na wykonanie zlecenia płatniczego będą one miały jedynie dwa dni robocze. Jeżeli w tym terminie przekazanych kwot nie wpłacą na odpowiednie konto, to oni, a nie konsumenci, będą ponosić odpowiedzialność.
"Będzie to odpowiedzialność za dojście płatności, za opóźnienie, za potrącenia jakichkolwiek opłat z kwoty płatności" - tłumaczy Krzysztof Korus, członek grupy roboczej Rady Rozwoju Rynku Finansowego przy Ministerstwie Finansów.