Rekordowy spadek urodzeń w Polsce. Tak źle jeszcze nie było
Jak informuje portal money.pl, w 2024 roku w Polsce przyszło na świat zaledwie nieco poniżej 250 tysięcy dzieci. To absolutnie najgorszy wynik w powojennej historii kraju. Współczynnik dzietności spadł do 1,16, a więc daleko poniżej poziomu zastępowalności pokoleń, który powinien przekraczać 2,1.
Twarde dane są nieubłagane. Polska się starzeje, a nowego pokolenia po prostu zaczyna brakować. – Stopniowo ujawniać i nasilać będą się wyzwania w kolejnych obszarach aktywności państwa – ostrzega w rozmowie z money.pl dr hab. Tomasz Jedynak, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
Kryzys demograficzny uderzy w edukację. Szkoły znikną z mapy Polski?
Jednym z pierwszych widocznych skutków będzie upadek lokalnych szkół. W wielu gminach, szczególnie na terenach wiejskich i w małych miastach, już teraz liczba uczniów ledwo wystarcza do utrzymania klas. Wkrótce może się okazać, że placówki trzeba będzie likwidować.
To samo czeka uczelnie wyższe. Liczba kandydatów na studia zacznie spadać, co zmusi wiele ośrodków akademickich do ograniczania oferty, łączenia kierunków lub nawet likwidacji wydziałów. To nie tylko problem edukacyjny, ale również gospodarczy – mniej wykształconych kadr oznacza słabszą innowacyjność i konkurencyjność kraju.
System emerytalny na granicy załamania. Fatalne prognozy dla Polski
Malejąca liczba młodych ludzi to także mniej rąk do pracy w ochronie zdrowia. Tymczasem rośnie liczba osób starszych, które wymagają coraz intensywniejszej opieki medycznej. W efekcie system może znaleźć się na granicy wydolności.
Personelu zacznie brakować, kolejki się wydłużą, a jakość leczenia spadnie. To realne zagrożenie dla zdrowia publicznego, którego nie da się szybko naprawić.
Największy ciężar demograficznej katastrofy spadnie jednak na system emerytalny. Już dziś coraz trudniej zbilansować wpływy ze składek z wypłatami dla emerytów. A sytuacja będzie się pogarszać.
"Przy dzisiejszym minimalnym wieku emerytalnym system ten będzie się dostosowywał do wydłużającego się życia ludzi spadkiem tzw. stopy zastąpienia" – czytamy w analizie money.pl.
To oznacza, że coraz więcej osób przejdzie na emeryturę z minimalnym świadczeniem, do którego dopłaca państwo z budżetu. A to rodzi potężne koszty.
"Coraz większy odsetek pracowników nie będzie w stanie odłożyć wystarczającej sumy składek, aby zapewniały świadczenie wyższe niż tzw. emerytura minimalna, do której dopłaca państwo. To zaś będzie tworzyło presję na podwyższanie emerytury minimalnej i wymuszało coraz większe dopłaty do systemu z podatków ogólnych. Te obciążenia będą siłą rzeczy spadały na coraz mniejszą liczbę osób pracujących, podkopując ich motywacje do pracy" – czytamy dalej.
Nadciąga wielki kryzys. Polska potrzebuje natychmiastowych reform
Jeśli Polska nie wdroży odważnych i długoterminowych reform, skutki obecnego trendu będą dewastujące. Eksperci apelują o pilne działania, w tym wzmocnienie polityki prorodzinnej, wsparcie dla młodych matek, elastyczne formy zatrudnienia i realne zachęty do posiadania dzieci.
Krzysztof Inglot, ekspert rynku pracy, założyciel Personnel Service, uważa, że demografia to jedno z największych wyzwań Polski. – Jeśli nie podejmiemy natychmiastowych działań, skutki będą nieodwracalne – zarówno dla rynku pracy, jak i systemu emerytalnego – ocenia.