Atak rakietami, dronami czy abordaż polegający na zetknięciu się dwóch okrętów i prowadzeniu walki wręcz na ich pokładach - takie zagrożenia czyhają na marynarzy, który próbują przeprawić się przez Kanał Sueski. Rebelianci Huti stacjonujący w Jemenie spowodowali, że coraz mniej statków decyduje się na tę trasę. Od czasu ataków, które rozpoczęły się w listopadzie, większość linii żeglugowych zrezygnowała z transportu przez Morze Czerwone i wybiera znacznie dłuższą trasę wokół Afryki Południowej. To wydłuża podróże o tydzień i zwiększa koszty paliwa, opłat ubezpieczeniowych i wynagrodzeń załogi.
Zagrożone łańcuchy dostaw nie tylko do Europy. Zakłócenia w produkcji
Ataki na statki handlowe pływające po Morzu Czerwonym zaczynają wywierać coraz bardziej zauważalny wpływ na łańcuchy dostaw. "Zakłócenia w dostawach na Morzu Czerwonym ożywiają inflację w sektorze produkcyjnym" – napisał w nocie Chris Williamson, główny ekonomista biznesowy w S&P Global Market Intelligence.
Jak czytamy w Politico Europe, niektórzy producenci samochodów tymczasowo zawiesili produkcję pojazdów elektrycznych w Unii Europejskiej z powodu kryzysu, ponieważ większość baterii pochodzi z Azji. Tesla wstrzyma produkcję w swojej berlińskiej Gigafactory między 29 stycznia a 11 lutego, a Volvo Cars zaprzestało tymczasowo produkcji w belgijskiej fabryce na początku stycznia.
Branża energetyczna ostrzega z kolei, że zakłócenia mogą wpłynąć na dostawy skroplonego gazu ziemnego do Europy, ponieważ przez Morze Czerwone przepływa 13 procent LNG na kontynencie. Z trasy przez cieśninę zrezygnowały też m.in. Mediterranean Shipping Company, francuska firma CMA CGM, duński Maersk, niemiecka firma Hapag – Lloyd oraz koncern naftowy BP.
Huti atakuje statki na Morzu Czerwonym
Od listopada doszło do ponad 30 ataków na statki. Huti to wspierana przez Iran grupa bojowników, którzy twierdzą, że działają w celu wsparcia Hamasu w jego wojnie z Izraelem.
"Ataki sprawiają m.in. że żegluga na Morzu Czerwonym staje się zbyt kosztowna ze względu na rosnące stawki ubezpieczeniowe, co może wymagać interwencji rządu" – mówi dla portalu Politico.eu szef niemieckiego stowarzyszenia armatorów Martin Kröger. "Wielka Brytania była bardzo zaangażowana w obniżenie stawek ubezpieczeniowych dla statków handlowych w korytarzu ukraińskim. Być może czas na negocjacje w sprawie składek na Morzu Czerwonym" - dodaje.
Czy nadejdzie pomoc z Brukseli?
Branża żeglugowa oczekuje pomocy ze strony Brukseli. "Nadszedł czas, by Unia Europejska podjęła działania. Marynarze narażają swoje życie, a tak nie powinno być" - powiedział Sotiris Raptis, sekretarz generalny Stowarzyszenia Armatorów Wspólnoty Europejskiej.
UE planuje ogłosić swoją strategię ochrony Morza Czerwonego 19 lutego. W międzyczasie coraz więcej państw członkowskich wysyła okręty wojenne do patrolowania tego obszaru.