Temat nie jest nowy, ale ostatnio dość modny. Zwłaszcza od wybuchu wojny w Ukrainie i obłożenia rosyjskiej gospodarki sankcjami, czego efektem jest poszukiwanie alternatywnych dróg obsługiwania stosunków handlowo-ropo-gazowych. Zwłaszcza przez kraje, które nigdy Stanów Zjednoczonych (ani Zachodu w ogóle) szczególnie nie kochały – od Ameryki Łacińskiej po Azję Środkową. No i oczywiście Chiny.

Reklama

Na pierwszy (a nawet drugi i trzeci) rzut oka dzieje się tu faktycznie bardzo wiele. Garść doniesień z ostatnich tygodni: oto Bangladesz ogłasza, że zapłaci rosyjskim dostawcom technologii nuklearnych nie w dolarach, lecz w chińskich juanach (renminbi). Podobnie chce robić Brazylia w swoich relacjach handlowych z Chinami. Albo Saudowie – ci też mówią, że nie mają nic przeciwko fakturowaniu swoich transakcji w walucie innej niż dolar amerykański. Te procesy nie uszły oczywiście uwadze komentatorów. Daniel McDowell z Uniwersytetu w Syracuse opublikował właśnie książkę pod intrygującym tytułem „Bucking the Buck”, co da się (roboczo) przetłumaczyć jako „boksowanie baksów”. Z mówiącym wiele podtytułem „Amerykańskie sankcje przeciw Rosji i międzynarodowy sprzeciw wobec dolara”. W sieci mamy zaś wiele bardzo popularnych, choć nie zawsze prawdziwych virali na temat tego, w jak dużym tempie spada udział dolara w światowych obrotach.

CZYTAJ WIĘCEJ W WEEKENDOWYM "DZIENNIKU GAZECIE PRAWNEJ">>>

Reklama