Marceli Sommer: Tak z ciekawości: przyjechała pani do Warszawy pociągiem?

Jennifer Morgan*: Niestety nie, rozważałam taką opcję, ale tym razem musiałam polecieć.

Połączenie nie jest takie złe.

Niestety na odcinku Berlin–Frankfurt nad Odrą mamy teraz komunikację autobusową. Cały przejazd trwa co najmniej siedem godzin.

Reklama
Reklama
Ale co do zasady porusza się pani transportem publicznym, kiedy to możliwe?

Oczywiście. Po Niemczech jeżdżę pociągami. Niedługo ma się pojawić nocny pociąg z Berlina do Brukseli, z którego spodziewam się często korzystać. Elementem mojej polityki jest też łączenie wizyt w taki sposób, żeby maksymalnie ograniczać liczbę przelotów i związany z tym ślad węglowy. Kiedy w grudniu poleciałam do Ameryki Łacińskiej, odwiedziłam cztery stolice. A na początku roku wizyty w Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratach Arabskich powiązałam z wyprawą do Indii. Niezależnie od tego mamy też umowę z firmą zajmującą się kompensacją emisji [usuwanie z atmosfery ilości dwutlenku węgla równej emisji, np. przez nasadzenia roślinne – red.].

Jennifer Morgan* pełnomocniczka niemieckiego rządu ds. międzynarodowej polityki klimatycznej, b. szefowa Greenpeace International

CZYTAJ WIĘCEJ W WEEKENDOWYM MAGAZYNIE DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ>>>