Techniczne porozumienie za miliardy

Minister sprawiedliwości Judith Varga poinformowała wczoraj, że udało się osiągnąć warunkowe porozumienie polityczne pomiędzy Budapesztem a Brukselą w sprawie reform wymiaru sprawiedliwości. Jest ono niezbędne, by Węgry uzyskały dostęp do środków z Funduszy Spójności. Co warte podkreślenia - informacji Vargi nie potwierdzono w oficjalnym komunikacie Komisji Europejskiej.

Przedmiotem porozumienia ma być wstępny akcept zaproponowanej i wdrażanej przez Węgry reformy sądownictwa. Stawką jest 13 mld euro z Funduszy Spójności dostępnych z perspektywy budżetowej 2021-2027. Środki te (łącznie 22 mld euro) zostały w całości zablokowane przez UE 22 grudnia ub. r. Przyczyną było nieprzestrzeganie przez Budapeszt Karty Praw Podstawowych. Chodziło o łamanie praw środowisk LGBTiQ, a także politykę migracyjną i edukacyjną (m.in. ograniczanie autonomii uniwersytetów).

Reklama
Reklama

Nic nie jest przesądzone

Oddzielne negocjacje toczą się w sprawie "opcji atomowej", jaką UE wytoczyła przeciwko Węgrom. Także w grudniu 2022 r. na wniosek Komisji Europejskiej (z września) w oparciu o mechanizm warunkowości Rada UE zdecydowała o zawieszeniu Węgrom 55 proc. Funduszy Spójności – 6,3 mld euro. Podstawą do zastosowania rozporządzenia o warunkowości były niewystarczające zabezpieczenia antykorupcyjne przy wydatkowaniu unijnych środków. Kolejnych 2,5 mld euro (także z Funduszy Spójności) zawieszano z uwagi na wspomnianą Kartę Praw Podstawowych. Jeżeli warunkowe porozumienie uda się doprowadzić do końca, to Budapeszt dostanie dostęp do sporej części przeznaczonych dla niego środków.

Chociaż porozumienie minister Varga świętowała wieczorem toastem belgijskiego trunku, to radość może okazać się przedwczesna. Porozumienie wstępne osiągane jest na poziomie ekspertów, jednak bez politycznej legitymacji. Jak zauważa na łamach dziennika "Népszava" Katalin Helmai, niejednokrotnie działo się tak, że wypracowane porozumienie nie zostawało zaakceptowane w czasie negocjacji politycznych.

Kolegium Komisarzy zbiera się we środy. Przeszkodą w uzyskaniu politycznego porozumienia jest postawa węgierskiego premiera, który od miesięcy prowadzi nagonkę na UE. Chodzi o politykę sankcji wobec Rosji oraz pomocy Ukrainie, co irytuje Brukselę. Poza tym w belgijskiej stolicy niejednokrotnie dawano do zrozumienia, że UE nie da się uwikłać w szantaż, którego stawką jest przyjęcie Szwecji do NATO w zamian za unijne fundusze. Opóźnianie głosowania nad rozszerzeniem Sojuszu Północnoatlantyckiego nie jest poparte żadnymi merytorycznymi argumentami bądź żądaniami wobec Szwedów.

Parlament Europejski oczekuje stanowczości

Węgry dążą do uruchomienia środków wypłat nie tylko w ramach Funduszu Spójności, ale także Krajowego Programu Odbudowy. Ten również został zaakceptowany przez Komisję Europejską w połowie grudnia ub. r. – to blisko 6 mld euro. Te negocjacje posuwają się jednak bardzo powolnie. Co więcej – sytuacja komplikuje się.

W poniedziałek 24 kwietnia szefowie pięciu frakcji zasiadających w Parlamencie Europejskim wezwali przewodniczącą KE Ursulę von der Leyen do potępienia ustaw, które uchwalił węgierski parlament. Pierwszą jest ustawa o "ochronie sygnalistów w interesie publicznym", która daje możliwość donoszenia na osoby, które postępują niezgodnie "węgierskim stylem życia". Prawo to jest jednoznacznie interpretowane jako wymierzone w społeczność LGBTiQ na Węgrzech. Umożliwia m.in. denuncjowanie tęczowych rodzin wychowujących dzieci. W ubiegłym tygodniu prezydent Katalin Novák zwróciła ustawę do parlamentu – na razie nie ma informacji, jaki będzie jej dalszy bieg.

Drugi akt prawny dotyczy zmian w ustawie o statusie nauczyciela. Projekt został opublikowany jeszcze w marcu przez ministerstwo spraw wewnętrznych (które sprawuje od roku nadzór nad szkolnictwem). Od 1 czerwca przewiduje on pozbawienie nauczycieli statusu funkcjonariusza publicznego. Chociaż wprowadza on podwyżki dla nauczycieli (które mają zostać wypłacone z KPO), to zmieni się także zakres pracy nauczycieli. Projekt przewiduje wydłużenie czasu pracy do 12 godzin dziennie (48 tygodniowo), nauczycieli można byłoby przenosić pomiędzy placówkami bądź nakazać wzięcie urlopu. W poniedziałek odbyły się w całym kraju protesty, nauczyciele przerwali pracę. Przeciwko protestującym przed kancelarią premiera użyto gazu łzawiącego. We wniosku parlamentarzystów europejskich pojawiła się deklaracja, że ustawa ta wpływa nie tylko na 100 tys. nauczycieli, ale także odbiera dostęp 1,3 mln uczniom do edukacji na odpowiednio wysokim poziomie.