W niedzielę odbyły się konsultacje w tej sprawie, które nie przyniosły przełomu.

Polska jest rozczarowana brakiem propozycji ze strony Komisji Europejskiej. W żaden sposób nie zmniejsza to jednak naszej determinacji, jeśli chodzi o szybkie przyjęcie ambitnego, dziesiątego pakietu sankcji wymierzonego w Rosję – powiedział PAP ambasador Sadoś.

Reklama

Ten pakiet został zapowiedziany 10 stycznia przez szefową KE Ursulę von der Leyen przy okazji podpisywania wspólnej deklaracji UE-NATO.

Z informacji PAP wynika, że jest wiele nowych propozycji do pakietu, np. obejmujących produkty z kauczuku, jak i podtrzymane są wcześniejsze, zakładające np. objęcie sankcjami paliwa jądrowego czy importu diamentów.

Pomimo tego KE – jak informuje część unijnych dyplomatów – jest obecnie pod naciskiem państw, które mają zachowawcze stanowisko wobec nowych restrykcji pomimo, że "na stole" są konkretne propozycje.

W Brukseli zwolniły też prace nad wprowadzeniem kolejnych sankcji wobec Białorusi. - Sankcje sektorowe na wyroby przemysłowe, luksusowe nie są zsynchronizowane z rosyjskimi. Plan jest taki, żeby tak się stało, tak żeby nie było omijania rosyjskich sankcji przez Białoruś. Niestety, prace idą wolno – powiedział PAP jeden z dyplomatów.

W tej sprawie państwa członkowskie również czekają na konkretną propozycję ze strony KE.

Reklama

Wydaje się, że Komisja Europejska znalazła się pod wpływem państw niechętnych nakładaniu kolejnych sankcji na Rosję i Białoruś. Obecnie mówi się o tym, aby przyjąć pakiet tuż przed rocznicą wybuchu wojny 24 lutego. Część krajów naciska jednak, żeby stało się to szybciej. Czekamy na konkrety – mówi jeden z dyplomatów.

Jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP, niedzielne konsultacje dotyczyły także m.in. limitu ceny na rosyjską ropę, który wszedł w życie w grudniu. W regulacji sankcyjnej znajdował się jednak zapis zakładający, że w połowie stycznia dokonany zostanie przegląd dotyczący ceny maksymalnej, która została ustalona na poziomie 60 dolarów za baryłkę.

Sankcje zakładają, że limit ma być kilka dolarów niższy od ceny rynkowej rosyjskiej ropy, która – według OECD – oscyluje obecnie w okolicach ponad 50 USD. Zgodnie z zapisami sankcyjnym, limit powinien wynosić minimum 5 proc. poniżej ceny rynkowej. „Cena maksymalna powinna wynieść zatem obecnie około 50 dolarów. Tymczasem limit nie został obniżony. Zapisy sankcyjne nie zostały dotrzymane. Komisja Europejska kluczy w tej sprawie” – powiedział jeden z unijnych dyplomatów.

Dyskusja na ten temat ma odbyć się ponownie w środę w Brukseli na posiedzeniu ambasadorów państw członkowskich przy UE.

5 lutego w UE ma wejść w życie embargo na produkty z ropy, jak olej napędowy czy paliwo do ogrzewania domów. W tej kwestii w UE też jest problem.

Komisja chciałaby ustalenia ceny maksymalnej, tak żeby rosyjski diesel mógł być eksportowany do Afryki czy Ameryka Łacińskiej. Wiemy, jakie są koszty produkcji i wiemy, że różnica między ceną produkcji a ceną sprzedaży diesla jest bardzo wysoka. Ta sprawa również ma się pojawić na spotkaniu w środę – przekazało źródło unijne.

Z Brukseli Łukasz Osiński