Popyt na magazynowanie ropy w Singapurze znacząco wzrósł, ponieważ mieszanie taniego surowca sprowadzanego z Rosji z ropą z innych krajów stało się bardziej opłacalne – przekazały źródła, operator zbiorników i konsultant doradzający firmom działającym w tej branży.
"Bardzo dobra" marża
Marża osiągana przez podmioty zaangażowane w takie działania jest obecnie "bardzo dobra" – powiedział wiceprezes singapurskiej firmy doradczej Miyabi Industries William Tan. Wynika to z dostępności bardzo tanich produktów paliwowych z Rosji, które po zmieszaniu z surowcem z innych źródeł mogą być sprzedane po znacznie wyższej cenie.
Według szacunków Tana marża handlarzy może wynosić nawet blisko 20 proc., czyli więcej niż zwykłe 10 czy 12 proc. Taki trend jest obecny od października, a jego opłacalność może dodatkowo wzrosnąć, jeśli po wprowadzeniu kolejnych sankcji eksporterzy staną się jeszcze bardziej zdesperowani – ocenia Bloomberg.
Wrażliwa kwestia handlu
Singapur nie zakazał importu rosyjskiej ropy ani produktów petrochemicznych, ale handel paliwem z Rosji jest w regionie kwestią wrażliwą, a niektórzy handlarze nie chcą jawnie go kupować – podkreśla agencja.
Rosyjskie paliwa zaczęły płynąć szerszym strumieniem do Azji i na Bliski Wschód, gdy zachodni klienci odwrócili się od Moskwy w odwecie za jej inwazję na Ukrainę. Coraz więcej rosyjskiej ropy trafia do miejsc, takich jak Singapur czy Fudżajra w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie jest mieszana, przepakowywana, a następnie reeksportowana w świat.
Nowy pakiet sankcji
Zdaniem Bloomberga ten proceder może się dodatkowo nasilić w nadchodzących tygodniach, ponieważ Europa przygotowuje kolejny pakiet sankcji wymierzonych w rosyjskie produkty petrochemiczne, który ma zostać ogłoszony 5 lutego. Obserwatorzy rynku zastanawiają się, gdzie trafiać będą rosyjskie produkty paliwowe, takie jak olej opałowy.