Zaczęło się od zwrócenia sędziemu przez prezesa sądu uwagi, że opieszale prowadził postępowanie. Sędzia nie zgodził z tą oceną, więc spór przeniósł się do sądu dyscyplinarnego, a następnie do Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN. Tu w składzie orzekającym znalazł się jeden z tzw. neosędziów.
Złożyliśmy więc wnioski o przeprowadzenie wobec tej osoby tzw. Testu niezawisłości – mówi sędzia Dariusz Mazur, obrońca odwołującej się. Chodzi o test wprowadzony zeszłoroczną nowelą ustawy o SN, której autorem był prezydent.
Ja, drugi z obrońców i sama odwołująca się złożyliśmy osobne wnioski. Jakież było nasze zdziwienie, gdy otrzymaliśmy informację z SN, że każdemu została nadana osobna sygnatura i każdy będzie rozpatrywany przez inny skład orzekający – opowiada sędzia Mazur.
Zgodnie z prezydencką nowelą w tego typu sprawach orzeka skład pięcioosobowy. – Dodatkowo do każdego z wniosków wyznaczono po dwóch sędziów zapasowych. A to oznacza, że już na wstępnym etapie mamy zaangażowanych 21 sędziów SN z jego wszystkich izb – nie kryje zdumienia obrońca odwołującej się.
Wśród tych 21 sędziów 14 to neosędziowie. Obrońcy i sama odwołująca się postanowili domagać się ich wyłączenia.
Łącznie wniosków o wyłączenie zostało więc złożonych 42. I każdy zarejestrowany pod osobną sygnaturą. Na tak wstępnym etapie sprawa wygenerowała już więc 45 postępowań – podkreśla sędzia Mazur. Co więcej, jeżeli strona będzie niezadowolona z rozstrzygnięcia, będzie jej przysługiwać odwołanie. A to zgodnie z ustawą rozpatruje skład siedmioosobowy. – Może się więc okazać, że w SN bardzo szybko zabraknie sędziów, którzy mogliby przeprowadzać testy w naszej sprawie – zauważa Dariusz Mazur. A może być gorzej.
Procedowana właśnie w Senacie nowelizacja ustawy o SN, która ma pomóc w odblokowaniu pieniędzy z KPO, wprowadza możliwość przeprowadzania testów niezawisłości nie tylko na wniosek stron lub uczestników postępowania, lecz także z urzędu przez same składy orzekające. O tym, że pogłębi to patologię, przekonany jest konstytucjonalista dr hab. Jacek Zaleśny.
To testowanie może być prowadzone wielokrotnie w stosunku do tego samego sędziego. Permanentne testowanie może zaburzać ciąg działania sądu i być kolejną okolicznością, która negatywnie wpływa na orzekanie bez zbędnej zwłoki – stwierdza.
CZYTAJ WIĘCEJ W CZWARTKOWYM WYDANIU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>