Do wykupienia "bombowej dedykacji" – bez moralnych rozterek – zachęcił wszystkich "nienawidzących wojny i chcących pokoju" także szef komisji spraw zagranicznych fińskiego parlamentu Jussi Halla-aho. Wojna w Ukrainie skończy się, gdy ofiar wśród rosyjskich żołnierzy będzie tak dużo, że dalsze prowadzenie wojny przez Rosję stanie się politycznie i militarnie niemożliwe – oświadczył były lider narodowo-konserwatywnej partii Finowie, trzeciej siły politycznej w kraju.

Reklama

Dedykacja na pocisku

Znany ze barwnej retoryki Halla-aho, przyznał, że sam także wziął udział w kampanii "Sign My Rocket" i wykupił dedykację na pocisku armatnim. Przypomniał, że to Rosja rozpoczęła wojnę i ją prowadzi. "Jeśli w tej sytuacji zabijanie rosyjskich żołnierzy jest słuszne i niezbędne, to wszystko co temu sprzyja, jest także słuszne i niezbędne" – napisał na Facebooku, podkreślając przy tym, że "demonizacja i karnawalizacja zabijania" ma także swoje usprawiedliwienie.

Reklama
Reklama

Halla-aho krytycznie odniósł się do artykułu z dziennika "Helsingin Sanomat", w którym analizowano moralny aspekt "bombowych dedykacji". Jego opinia również spotkała się z krytyką.

Krytyka zachowania polityka

Niestosowne i idiotyczne – ocenił oświadczenie Halla-aho wiceprzewodniczący komisji spraw zagranicznych Erkki Tuomioja, socjaldemokrata, wieloletni szef fińskiej dyplomacji.

To nie jest oświadczenie godne polityka na takim stanowisku – przekazała szefowa resortu edukacji Li Andersson. Liderka Związku Lewicowego, koalicjanta w rządzie premier Sanny Marin. Przypomniała, że Finlandia jest krajem, w którym w każdej rodzinie jest pamięć o ciężkich wojennych doświadczeniach.

Znamiona wojennej psychozy

W naszym kraju są już znamiona wojennej psychozy – skomentował badacz historii wojennej na Uniwersytecie w Oulu, Jussi Jalonen. Jego zdaniem mówienie o "odczłowieczeniu rosyjskich żołnierzy" wskazuje na "pogorszenie się poziomu debaty publicznej". Następnym etapem – argumentował na Twitterze – może być "zmęczenie wojną".

Jak informuje "Helsingin Sanomat", w ramach akcji "Sign My Rocket" na potrzeby ukraińskiej armii więcej od Finów przekazali jedynie Amerykanie. "Zabójcze dedykacje wykupiło już ok. 600 Finów, pozostawiając w tyle m.in. Szwedów czy Polaków" – pisze dziennik.

Akcja "Sign My Rocket"

"Sign My Rocket" jest prowadzona przez ukraińską organizację pozarządową "Centrum pomocy armii, weteranom i ich rodzinom". W ramach akcji w zamian za datek przeznaczony na potrzeby ukraińskich wojskowych, można wykupić tekst, który zostanie umieszczony na wybranym rodzaju pocisku czy rakiety; darczyńca otrzymuje następnie zdjęcie zamówionego hasła lub film z odpalenia pocisku - czytamy na prowadzonej w języku ukraińskim, polskim i angielskim stronie inicjatywy.

Z Helsinek Przemysław Molik