Niemcy zrozumieli, że wyjątkowa sytuacja wymaga wyjątkowych decyzji. W przeciwieństwie np, do Polski, która podwyższyła akcyzę na samochody z mocniejszymi silnikami, władze w Berlinie jeszcze dopłacą 2500 euro tym, którzy zdecydują sie na kupno nowego i oszczędnego samochodu.
Na wsparcie branży motoryzacyjnej, uważanej za najważniejszą gałąź przemysłu Niemiec w koalicyjnym planie, zarezerwowano półtora miliarda euro.
>>> Dowiedz się, jak Niemcy dbają o swój przemysł motoryzacyjny
Wraz z przyjętym w listopadzie pierwszym planem, wartym około 32 miliardów euro, wydatki Niemiec na walkę z recesją wyniosą nieco ponad 80 miliardów, co stanowi 2,5 procent PKB. "Obecny kryzys to wyjątkowa sytuacja i musimy na nią reagować w wyjątkowy sposób" - oceniła Merkel.
"Chcemy, by Niemcy nie tylko pokonały kryzys, ale wyszły z niego mocniejsze" - zadeklarowała pani kanclerz. Dodała, że najważniejszym celem planu jest obrona miejsc pracy.
Program przewiduje głównie zmniejszenie obciążeń podatkowych.
Od 1 lipca najniższa stawka podatkowa spadnie z 15 do 14 procent, zaś kwota wolna od podatku wzrośnie w przyszłym roku z 7664 euro do 8004 euro. Realizacja założeń dotyczących podatków kosztować ma budżet państwa w sumie 9 miliardów euro w ciągu dwóch lat.
Zaplanowano też obniżenie składek na ubezpieczenia zdrowotne o 0,6 punktu procentowego - do 14,9 procent oraz jednorazowe zasiłki na dzieci w wysokości stu euro.
Na inwestycje publiczne, przede wszystkim budowę szkół, przedszkoli, i szkół wyższych, przeznaczono 18 miliardów euro.
Ponadto powstanie fundusz w wysokości aż stu miliardów euro na poręczenia kredytowe dla przedsiębiorstw, które popadną w tarapaty w związku z kryzysem.
Większość ekspertów chwali niemiecki rząd za przyjęcie drugiego planu pobudzenia koniunktury gospodarczej, choć ostrożni są w ocenach, czy planowane działania okażą się skuteczne.
Pierwszy niemiecki plan antykryzysowy uznano za zbyt skromny, a Merkel była krytykowana w kraju i za granicą za brak odwagi w walce z recesją.
Propozycje partii rządzących krytykuje opozycja. "To zbieranina pomysłów, która w żadnym wypadku nie nadaje się do tego, by uchronić Niemcy przed kryzysem koniunktury" - ocenił szef liberalnej FDP Guido Westerwelle. Jego zdaniem planowana obniżka ciężarów podatkowych to wręczenie obywatelom "kieszonkowego".