Szef rządu podczas wtorkowej konferencji prasowej pytany był m.in. o to, czy Polska przyjmie na swoje terytorium niemieckie zestawy Patriot, jeśli Niemcy nie zdecydują się przekazać ich Ukrainie, a także o to, czy nasz kraj zamierza przekazać Ukrainie nasze, zamówione przez Polskę zestawy Patriot, które mamy otrzymać w najbliższych miesiącach.

Reklama

Odnosząc się do zamówionych przez Polskę zestawów Patriot, szef rządu odpowiedział, że nie. Jak podkreślił, nasze zestawy, które mają wkrótce trafić do Polski, na pewno będą służyły obronie polskiego nieba. My mamy dopiero pierwsze baterie, które do nas przychodzą. Niemcy czy inni nasi sojusznicy już mają te baterie. A, powiedzmy sobie szczerze, że to raczej polskie niebo jest dziś zagrożone, a nie niemieckie - dodał.

Mamy też te Patrioty, które posadowione zostały wokół Jasionki, wokół hubu humanitarno-transportowego na południowo-wschodniej części Polski i tam te Patrioty służą do obrony tamtych linii transportowych - powiedział Morawiecki, dodając jednocześnie, że nie są to nasze Patrioty, tylko zestawy zainstalowane przez naszych sojuszników amerykańskich.

Reklama

Premier przypomniał, że w sobotę był w Kijowie, gdzie rozmawiał z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Jak wskazywał, ochrona ukraińskiego nieba jest obecnie dla Ukrainy rzeczą fundamentalną, jest czymś, o co oni szalenie proszą, naprawdę. Zwłaszcza tych sojuszników, którzy są wśród najbogatszych państw, najsilniejszych, a do takich należą Stany Zjednoczone, Niemcy, Francja czy Wielka Brytania - dodał.

Dlatego, jak tylko można prosić naszych niemieckich partnerów, to naprawdę byłbym bardzo mocno za tym, by w zachodniej części Ukrainy zostały te Patrioty posadowione, ponieważ wówczas będą chroniły zarówno kawałek naszego nieba we wschodniej części Polski, a przede wszystkim będą chroniły przed tymi zmasowanymi barbarzyńskimi atakami rosyjskimi całą zachodnią Ukrainę - powiedział Morawiecki.

Reklama

"Polityka to dużo bardziej skomplikowany zespół zagadnień"

Dopytywany, czy Polska przyjmie na swoje terytorium zestawy Patriot, jak zaproponowała to strona niemiecka, czy też nie, premier odparł, że wie, iż wielu ludzi chciałoby zerojedynkowej odpowiedzi: tak lub nie. Ale polityka, polityka obronna to dużo bardziej skomplikowany zespół zagadnień. Dziś jesteśmy w takim momencie, kiedy ja bardzo się cieszę, że inny kraj zaproponował swoją broń przeciwlotniczą i antyrakietową - zaznaczył.

Morawiecki przypomniał, Polska przekazała Ukrainie broń innego typu, ale również taką, którą można nazwać antyrakietową, przeciwlotniczą. Zauważył, że również inne kraje taką broń przekazują. Więc zachęcam Niemcy do tego, by spełniły to, co jest pragnieniem broniącej suwerenności i bezpieczeństwa Europy, także Niemiec, broniącej niemieckiego bezpieczeństwa Ukrainy"- powiedział Morawiecki. Podkreślił, że na tym etapie dyskusji wokół tego tematu widzi cały czas nadzieję na to, że polskie niebo będzie bronione właśnie od strony ukraińskiej, nie będzie takich nieszczęśliwych zdarzeń jak to w Przewodowie. A dzięki takiemu posunięciu dojdzie po prostu do ochrony życia i zdrowia tysięcy Ukraińców na zachodzie Ukrainy - dodał.

Na uwagę, że sam powiedział, że my swoich zestawów Patriot jeszcze nie mamy i że czekamy na nie, a możemy mieć je teraz i dopytywany ponownie, czy Polska przyjmie zestawy Patriot z Niemiec, jeśli kraj ten nie przekaże ich Ukrainie, szef rządu odparł: Czy pamięta pan przypadek w Przewodowie, gdy ukraińskie rakiety wystrzelone z terytorium w okolicach Lwowa spadły przypadkiem na terytorium polskie i zabiły naszych obywateli?. A więc ochrona tej części Ukrainy najlepiej przysłuży się do ochrony również polskiego nieba, do ochrony polskich obywateli, a przy okazji przysłuży się do bezpieczeństwa tych, którzy walczą również o nasze bezpieczeństwo - zaznaczył.

Co się stało w Przewodowie?

15 listopada, gdy siły rosyjskie prowadziły zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę, we wsi Przewodów (woj. lubelskie) blisko granicy polsko-ukraińskiej spadła rakieta i doszło do eksplozji, w wyniku której zginęło dwóch Polaków. Jak później informowały polskie władze, była to najprawdopodobniej rakieta ukraińskiej obrony powietrznej; podkreślono, że wszystko wskazuje na to, że sytuacja ta była wynikiem nieszczęśliwego wypadku.

Niemiecka oferta

20 listopada minister obrony Niemiec Christine Lambrecht zaproponowała wsparcie dla Polski obejmujące systemy obrony przeciwlotniczej Patriot i myśliwce Eurofighter, które strzegłyby polskiej przestrzeni powietrznej.

Dzień później szef MON Mariusz Błaszczak poinformował, że z satysfakcją przyjął propozycję niemieckiej minister obrony. Zapowiedział wówczas, że podczas rozmowy telefonicznej ze stroną niemiecką zaproponuje by system stacjonował przy granicy z Ukrainą. 23 listopada Błaszczak poinformował, że zwrócił się do strony niemieckiej, aby proponowane Polsce baterie Patriot zostały przekazane Ukrainie. Jak uzasadniał, to pozwoli uchronić Ukrainę przed kolejnymi ofiarami i blackoutem i zwiększy bezpieczeństwo naszej wschodniej granicy.

Dzień później niemiecka minister obrony stwierdziła, że proponowane Polsce Patrioty są częścią zintegrowanej obrony powietrznej NATO, co oznacza, że mają zostać rozmieszczone na terytorium NATO. Dodała, że jakiekolwiek użycie ich poza terytorium NATO wymagałoby wcześniejszych rozmów z NATO i sojusznikami.

W poniedziałek prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że rakiety Patriot przydadzą się w tym miejscu, gdzie rzeczywiście będą używane. Według niego rakiety z ukraińską obsługą na terenie zachodniej Ukrainy dobrze by zabezpieczały Polskę i jednocześnie byłyby rzeczywiście używane w bardzo dobrym celu, jakim jest ochrona infrastruktury ukraińskiej i jej obywateli. Tego samego dnia premier Mateusz Morawiecki powiedział, że Polska rozważy wariant przyjęcia niemieckich zestawów Patriot, jeśli Niemcy nie przekażą ich Ukrainie, ale zwracamy uwagę na to, że przecież nikt nie chce pozyskiwać sprzętu po to, by on stał.

Autorki: Sylwia Dąbkowska-Pożyczka, Aleksandra Rebelińska