"Spójrzcie na magazyn urody dla kobiet <Allure>" - woła dzisiejszy "The New York Times". "Reklamy zajmowały w nim niemal 70 stron. Numer ze stycznia 2009 ma ich o ponad 40 procent mniej" - dodaje. Tak złego początku roku "Allure" nie miał od wielu lat. Nie tylko zresztą ten magzyn, także inne wydawane przez jeden z największych amerykańskich domów wydawniczych Conde Nast Publications.
Nowojorska firma, która jest własnością jednego z najbogatszych ludzi w USA - Samuela I. Newhouse'a (26. w 2007 roku według "Forbesa"), osiąga roczne obroty na poziomie ponad 5 mld dolarów (w 2007 r.). W tym roku może być o wiele gorzej.
Jak podaje "The New York Times" należący do Conde Nast, wpływy reklamowe magazynu "Wired" spadły o 47 proc. do niespełna 47 stron, "Architectural Digest" o 46 proc. (do 63 stron), a znanych w Polsce czasopism "Vogue" i "Glamour" odpowiednio o 44 proc. i 15 proc. Zdaniem Steve'a Greenburgera, prezesa firmy reklamowej S.R. Greenburger & Associates, spadek wpływów reklamowych Conde Nast wynika z kryzysu finansowego, przerzucenia się znacznej części młodszych odbiorców na mniej ekskluzywne tytuły i sztywnego jak dotąd cennika reklam wydawnictwa. Ten spadek postępował systematycznie już od listopada 2008 roku.
Podobnie działo się w Polsce. Z danych firmy badawczej Expert Monitor wynika, że polskie magazyny traciły rynek reklamowy już od września 2008 roku. Podobnie zresztą jak i niemal pozostała prasa. Wpływy z reklam "Gazety Wyborczej" były w listopadzie 2008 roku o 10,2 proc. niższe od uzyskanych rok wcześniej, "Rzeczpospolitej" o 5,5 proc., a "Dziennika" o 6,1 proc., o 20,1 proc. wzrosły natomiast wpływy "Faktu".