W czwartek rano rzecznik rządu Piotr Müller był pytany w TVN24, dlaczego i w imię czego żona premiera Iwona Morawiecka nie chce ujawnić swojego majątku. Odparł, że to samo pytanie można skierować do każdej żony polityka w Polsce, który ma rozdzielność majątkową. Żona pana premiera wypełnia wszelkie przepisy prawa, które są w tym zakresie - zapewnił Müller. Wskazywał, że wokół majątku Morawieckich buduje się takie wrażenie domniemania winy. Czyli jak Donald Tusk teraz rozdzielił majątek ze swoją żoną, to też jest winny, tak? - pytał Müller.
Tusk odpowiadając na pytanie i odnosząc się do wypowiedzi rzecznik rządu powiedział, że od samego początku, kiedy był premierem, jego majątek był jawny. Nazwę rzecz po imieniu, nie handlowałem gruntami, nie zajmowałem się dziwnymi interesami z majątkiem Kościoła. Moja rodzina, moja żona, ja nie zarobiliśmy dziesiątek milionów złotych na bardzo dwuznacznym procederze spekulacji gruntami - powiedział lider PO.
Dodał, że rozumie, że można rozpocząć kolejny odcinek serialu +wina Tuska+. Ale na miłość Boga, ja naprawdę nie chcę odpowiadać za to, czym handluje i ile zarabia żona pana premiera Morawieckiego. Jestem, mam wrażenie, człowiekiem fair i nie zajmuję się pieniędzmi pani Morawieckiej, ale przynajmniej zdejmijcie ze mnie odpowiedzialność za to, co dzieje się z finansami państwa Morawieckich. Nie chcą tego ujawnić, mają widocznie swoje powody - powiedział Tusk.
Artykuł "pełen piramidalnych insynuacji"
Premier pytany był we wtorek na konferencji prasowej w Świerczach (woj. mazowieckie) o to, czy w momencie, kiedy był prezesem Banku Zachodniego WBK miał wpływ i podejmował decyzje związane ze sprzedażą nieruchomości należących do banku oraz o to, czy w rozwianiu jakichkolwiek wątpliwości nie byłaby pomocna decyzja o upublicznieniu majątku jego żony.
Muszę powiedzieć, że trochę zaczyna brakować mi czasu na czytanie tego typu opowieści, czy raczej bardzo karkołomnych konstrukcji dotyczących tego, co zrobił ktoś, kogo rzekomo znam albo może kogo w ogóle nie znam, ale kto spotkał kogoś, kogo kiedyś znałem, ale może nie znałem, albo może spotkałem 15 lat temu, bo tego dotyczy artykuł redaktorów - odpowiedział szef rządu.
Według niego, artykuł "GW" jest "pełen dość piramidalnych insynuacji i konstrukcji". A ponieważ pytanie pani redaktor dotyczyło banku, to poradziłbym, żeby przeczytać wczorajsze oświadczenie Banku Santander dotyczące tego kto i w jaki sposób podejmuje decyzje w dużej korporacji, korporacji kierującej się zasadami ładu korporacyjnego, dotyczące sprzedaży nieruchomości - podkreślił Morawiecki.
Myślę, że tam wszyscy ludzie, którzy mają chociaż odrobinę dobrej woli, znajdą prawdę na temat tego, jak taki proces wygląda - dodał premier.
O co chodzi ws. majątku Morawieckich?
W poniedziałkowym wydaniu "Gazety Wyborczej" pojawił się artykuł "Śledztwo Wyborczej: działka Morawieckich i grupa trzymająca kamienice BZ WBK" poświęcony sprzedaży nieruchomości przez Bank Zachodni WBK, którego prezesem w latach 2007-2015 był premier Mateusz Morawiecki. Według autorów publikacji, sprzedane przez bank nieruchomości w różnych częściach kraju trafiły do osób i firm związanych z biznesmenem Pawłem Marchewką (twórcą firmy z branży gier komputerowych Techland), który, jak napisała "GW", wyłożył pieniądze na zakup działki we Wrocławiu, którą żona premiera Iwona Morawiecka sprzedała latem 2021 roku. "Gazeta" powołując się na biegłą sądową, twierdzi, że działka sprzedana została wielokrotnie poniżej cen rynkowych.
Autorzy artykułu piszą, że spółka założona przez małżeństwo Marchewków, "a także firmy ich przyjaciół i wspólników" od lat zajmują się skupowaniem nieruchomości należących w przeszłości do banku BZ WBK.