Łukaszenka, który tego dnia przeprowadzał inspekcję białorusko-rosyjskich manewrów na poligonie Osipowicze, mówił, że o terminie wycofania wojsk zdecyduje wspólnie z Władimirem Putinem podczas piątkowych rozmów w Moskwie.

Reklama

Iskandery zostaną na Białorusi?

- Ile trzeba, tyle będą tu przebywać siły zbrojne. To nasza ziemia i nasze terytorium – powiedział Łukaszenka.

Ministerstwo obrony w Moskwie oświadczyło z kolei w czwartek, że po zakończeniu manewrów (zapowiedziane na 20 lutego) rosyjskie siły powrócą do stałych miejsc dyslokacji. Wcześniej o tym samym zapewniały m.in. resorty obrony i spraw zagranicznych w Mińsku.

Reklama

Podczas briefingu dla mediów Łukaszenka powiedział także m.in., że chciałby, by niektóre rodzaje "perspektywicznego sprzętu wojskoweg"”, które Mińsk chciałby kupić od Rosji lub otrzymać "w prezencie", mogłyby pozostać na terytorium Białorusi po manewrach w celach szkoleniowych.

- Jeśli potrzebna jest jakaś amunicja, my ją tutaj zostawimy, żeby nie wozić tam i z powrotem. Co się tyczy sprzętu, są niektóre rodzaje perspektywicznego sprzętu, np. rakiety Iskander (...). My będziemy ją kupować i jako prezent otrzymamy od starszych braci – mówił Łukaszenka. Zasugerował, że na Białorusi mogłyby się pojawić jeszcze "ze dwa systemy S-400, ale więcej nie trzeba".

Nowe centrum szkoleniowe?

Reklama

Białoruski lider chciałby również, by na Białorusi powstało jeszcze wspólne z Rosją centrum szkoleniowe. - Poproszę, by powstał czwarty ośrodek, do szkolenia obsługi Iskanderów – powiedział polityk.

W ubiegłym roku władze w Mińsku i Moskwie poinformowały o utworzeniu trzech ośrodków szkoleniowych, dwóch w Rosji, i jednego na Białorusi, przeznaczonego do szkolenia lotnictwa bojowego. Trafiły do niego m.in. rosyjskie myśliwce Su-30SM. W grudniu ubiegłego roku Łukaszenka mówił, że na Białorusi jest już rosyjski system rakietowy S-400 "w wersji szkoleniowej, lecz jak najbardziej bojowej".

W czwartek w Osipowiczach Łukaszenka mówił, że nowe rosyjskie bazy wojskowe na Białorusi "są niepotrzebne". - Przerzuciliśmy ogromną ilość wojsk i sprzętu z Dalekiego Wschodu w ciągu 10-12 dni – powiedział, wskazując, że ewentualną mobilizację ze wsparciem sił Zachodniego Okręgu Wojskowego Rosji też można przeprowadzić bardzo szybko. - Po co tracić miliardy dolarów i tworzyć dodatkowe bazy – dodał.

Amerykański wywiad "do niczego"

W trakcie briefingu Łukaszenka oznajmił też, że amerykański wywiad jest "do niczego", bo zapowiadane przez USA daty ataku na Ukrainę nie potwierdziły się. Zarzucił też władzom w Kijowie, że nie są zainteresowane pokojem w Donbasie.

Zapewnił, że w przypadku, gdy Rosja "ruszy z pomocą ludziom w Donbasie", Białoruś okaże jej "każdą pomoc – wojskową, gospodarczą i podzieli się ostatnim kawałkiem chleba".

Rosyjsko-białoruskie manewry Związkowa Stanowczość-2022, aktywna faza "sprawdzianu sił reagowania Państwa Związkowego (Białorusi i Rosji)" odbywają się w sytuacji zaostrzenia sytuacji wokół Ukrainy. Państwa zachodnie mówią o "ryzyku poważnych działań zbrojnych Rosji" wobec tego kraju. Zaniepokojenie wywołuje zgromadzenie przez Rosję na jej terytorium znacznych sił wojskowych przy granicy z Ukrainą, a także obecność rosyjskich wojsk na Białorusi.

W ramach "sprawdzianu" do tego kraju przerzucone zostały rosyjskie wojska i sprzęt, głównie ze Wschodniego Okręgu Wojskowego na Dalekim Wschodzie Rosji. Oprócz kilkudziesięciu składów kolejowych z różnego rodzaju uzbrojeniem na Białoruś dostarczono m.in. systemy rakietowe S-400, szturmowce Su-25, myśliwce Su-35S, systemy artyleryjsko-rakietowe Pancyr-S, a także systemy artylerii rakietowej Uragan i rakiety Iskander.