Ekonomista przypomina, że Mateusz Morawiecki mówił o tej reformie już od maja. To popełnienie szkolnych błędów, nieprzygotowanie urzędników, nieprzygotowanie odpowiednio ustaw, nieprzejrzenie czy gdzieś są błędy – komentuje Orłowski. Gość programu wspomniał o „fatalnie, po partacku, nieprofesjonalne” wprowadzonej reformę służby zdrowia z końcówki lat 90. i dodaje: Myślę, że ta [Polski Ład] ją przebija. Według profesora sposób przygotowania reformy przez rządzących jest „kompromitujący”. Trzeba łatać dziury, ale czasem, jak się wydaje, to może być łatanie nie do końca zgodne z prawem. Według niego przepis mówiący o tym, że zmiany podatkowe dotyczące podatków od dochodów mają prawo być wprowadzone w Polsce tylko do 30 listopada poprzedniego roku.

Reklama

"Około połowa Polaków straci, a około połowa zyska"

Orłowski pytany o zyski dla Polaków skomentował: To jest tak skomplikowane i tak niejasne, i tak zapisane dziwnie, i tak złożony zestaw zmian, że ja bym powiedział, że nikt nie jest w stanie precyzyjnie powiedzieć kto zyska, a kto straci.Dla wysoko zarabiających, liniowców to będzie poważna strata. Dla emerytów z niskimi emeryturami to będzie poważny zastrzyk – mówi ekonomista. Z punktu widzenia aktywizacji ludzi to nie jest najlepsze rozwiązanie. Z punktu widzenia walki z ubóstwem – tak – podsumowuje profesor.

Pytany o formularz PIT-2, ekspert tłumaczył, że jest to informacja dotycząca tego, że dana osoba pobiera dochód tylko w jednym miejscu, nie pobiera emerytury. Człowiek normalnie pracujący w jednym miejscu powinien złożyć PIT-2 u jednego pracodawcy i niejako upoważnić go do wyliczania korzyści. Co mają robić ludzie, którzy pracują w wielu miejscach, to proszę mnie nie pytać, bo ja po prostu nie wiem. W tej chwili resort finansów chyba też tego nie wie – mówi prof. Orłowski. Według ekonomisty księgowi załamują ręce, bo nie wiedzą do końca jak to wszystko robić.

Zdaniem Gościa Beaty Lubeckiej „progresywność w Polsce powinna rosnąć”. Ale zrobiłbym to w sposób bardziej sprzyjający rozwojowi gospodarczemu – podkreśla ekonomista. On sam jednak straci na Polskim Ładzie. Mimo tego stara się patrzeć na to jako na problem społeczno-gospodarczy.

Reklama

Będą rosły ceny chleba i cementu. Czas na politykę zaciskania pasa

Mamy sytuację trochę jak z Apokalipsy. Mamy jeźdźca zarazy, jeźdźca od drożyzny, być może za ukraińską granicą kolejny jeździec apokalipsy wsiada na koń. Wielu firmom może grozić bankructwo – mówi ekonomista prof. Witold Orłowski w internetowej części programu „Gość Radia ZET”.

Jego zdaniem, drożyzny mogą nie wytrzymać np. niektóre piekarnie, dla których gaz jest jednym z podstawowych kosztów. - Będą rosły ceny chleba – zapowiada. Prof. Orłowski dodaje, że problemem są również drastycznie rosnące ceny nawozów. - Nawozy wymagają ogromnej energii, więc będzie drożeć cement – mówi ekonomista i podkreśla, że „budownictwo też będzie w którymś momencie uderzone”. - Myślę, że wiele małych firm może stanąć w obliczu bankructwa – zapowiada. Zdaniem eksperta idziemy w stronę gospodarki, której jest znacznie trudniej, która rośnie wolniej, a ceny za to rosną znacznie szybciej.

„Nikt nie wygrywa pojedynku samą tarczą. Rząd nie ma żadnego miecza”

Zadaniem rządu i Banku Centralnego jest wprowadzenie polityki antyinflacyjnej, która generalnie oznacza politykę oszczędności i zaciskania pasa – mówi prof. Witold Orłowski. Dodaje, że jest to konieczne, jeśli chce się zwalczyć inflację. - Zachęcania do oszczędzania, a nie do wydawania pieniędzy i tu Polski Ład jest w odwrotną stronę. Przekazanie uboższym ludziom pieniędzy, opodatkowanie wyżej zarabiających powoduje wypływ pieniędzy na rynek – komentuje Gość Radia ZET.

Zaznacza, że „gdyby się chciało walczyć z inflacją, to rząd powinien zmienić troszkę filozofię swojego działania”. – Przyszedł teraz czas oszczędności – podkreśla ekonomista. - Co Bank Centralny zrobił do tej pory ws. inflacji? Podniósł trochę stopy i przestał mówić, że ona sama spadnie. Co rząd zrobił ws. inflacji? Wprowadził tarczę. Każdy, kto widział pojedynek rycerzy np. na filmie wie, że nikt nie wygrywa pojedynku samą tarczą – mówi prof. Witold Orłowski i dodaje, że „sam rząd niejako zdradza fakt, że miecza żadnego nie ma”.