Rząd zakłada, że pieniądze z KPO i tak dostaniemy, ale toczy się walka o 4,7 mld euro tegorocznej zaliczki. A tu Bruksela stawia twarde warunki, m.in. dotyczące naprawy sądów. Z punktu widzenia konfliktu o KPO kluczowe jest to, co się stanie ze zmianami w Sądzie Najwyższym.
Kwestią otwartą pozostaje, czy do odblokowania unijnych pieniędzy Komisji Europejskiej wystarczy, że rząd przedstawi projekty ustaw sądowych. To przecież nie daje jeszcze gwarancji, że po pierwsze nie ulegną one istotnym zmianom w trakcie prac parlamentarnych, a po drugie, że w ogóle zostaną uchwalone.
Jak mówi w rozmowie z DGP minister funduszy i polityki regionalnej Grzegorz Puda, właśnie ten aspekt jest obecnie tematem negocjacji z KE. Przy czym zaznacza, że pierwotne oczekiwania Komisji, by wprowadzić reformy w życie, wynikały z "pewnego rodzaju niewiedzy". - Może w innych krajach da się tak szybko przeprowadzić proces legislacyjny, ale my jesteśmy państwem prawa i to wymaga czasu. To chcemy wyjaśnić naszym rozmówcom w Brukseli. Oczywiście my możemy spróbować przyspieszyć, ale nie możemy obiecać, że to się uda - dodaje minister.
Na razie jednak pakiet sądowy nie ruszył z miejsca. W rządzie trwa spór między premierem a Zbigniewem Ziobrą. Osoby z otoczenia szefa rządu boją się, że kolejne inicjatywy ministra sprawiedliwości, zamiast osłabić napięcie z Brukselą, będą je eskalować. Ostatnio pokazał on koncepcję zmian w sądownictwie powszechnym, ale nadal oficjalnie nie wiadomo, co miałoby się stać z SN, a więc także Izbą Dyscyplinarną. Surowym recenzentem Ziobry będzie Andrzej Duda. W ostatnim wywiadzie dla tygodnika "Sieci" prezydent mówił, że największe zastrzeżenia ma do obszarów związanych z przekształceniami sądów i statusem sędziego. Z jego otoczenia słychać, że czeka on na ostateczne uzgodnienia wewnątrz Zjednoczonej Prawicy.