Nasz wzrost PKB, według amerykańskich analityków, ma wynieść tylko 1,5 procenta. Czyli ponad trzy razy mniej, niż prognozował polski rząd.
JP Morgan może skutecznie odstraszyć inwestorów nie tylko z Polski, ale i z innych państw naszego regionu. W przypadku Węgier, Czech i Słowacji nie miał zupełnie litości. Według prognoz banku, gospodarki tych krajów nie tylko będą borykać się ze spowolnieniem, ale będą się kurczyły.
Zresztą, nawet gdyby JP Morgan straszył zapaścią tylko jeden z unijnych krajów Europy Środkowo-Wschodniej, to i tak wpłynęłoby to na nastawienie inwestorów do Polski. Ci bowiem często podejmują decyzje pakietowe, czyli traktują regiony zbiorczo jako atrakcyjne lub nieatrakcyjne do inwestowania.
Radykalne obniżenie prognoz wzrostu polskiego PKB do 1,5 procent ma się jednak nijak do prognoz naszego rządu, Banku Światowego, organizacji gospodarczych i Komisji Europejskiej. Najniższe prognozy dawała nam dotąd Bruksela, która wieszczyła, że nasze PKB wzrośnie w 2009 roku o 3,8 procent.