Rekonstrukcja światowych instytucji odpowiedzialnych za kontrolę międzynarodowej finansjery nie jest już marzeniem garstki lewicowych intelektualistów i alterglobalistów. Podobny postulat powtórzyli wczoraj w Brukseli czołowi przywódcy UE. "Musimy zwiększyć uprawnienia Międzynarodowego Funduszu Walutowego i stworzyć system wczesnego ostrzegania, który pozwoli nam uniknąć powtórki kryzysu" - powiedział wczoraj brytyjski premier Gordon Brown, który przyleciał do Brukseli kilka godzin przed rozpoczęciem szczytu, by spotkać się z szefem Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso. Brown jako pierwszy europejski premier zadeklarował wzorowany na amerykańskim astronomiczny plan ratunkowy dla systemu bankowego i uchodzi obecnie za prób reformy globalnego systemu finansowego ustanowionego w 1944 r. na konferencji w Bretton Woods.

Reklama

W podobnym tonie wypowiadała się wczoraj także Angela Merkel, która na kilka godzin przed wylotem do Brukseli przekonywała Bundestag, by szybko przyjął pakiet ratunkowy dla niemieckich banków. - Światową gospodarkę czeka najtrudniejszy czas od kryzysu lat 20. Naszym celem jest ułożenie na nowo struktur globalnej gospodarki rynkowej z ludzką twarzą na miarę wyzwań XXI wieku - zakończyła swoje wystąpienie Merkel. Wiadomo, że niemiecka kanclerz czyni starania, by konferencja w tej sprawie - nazwana już przez media Bretton Woods II - odbyła się jeszcze pod koniec tego roku. Miałyby w niej uczestniczyć kraje grupy G8 w składzie poszerzonym o wschodzące gospodarki takie jak Chiny, Brazylia czy Indie.

Zielone światło dla nowego Bretton Woods daje także Francja. Prezydent Sarkozy od kilku dni pali się do "naszkicowania nowej wizji dla międzynarodowych finansów na miarę XXI wieku". Nieco bardziej konkretny był jak na razie francuski premier Francois Fillon. "Musimy wreszcie położyć kres istnieniu czarnych dziur w systemie finansowym: rajom podatkowym, nieproporcjonalnie niskim podatkom czy sekretom bankowym" - powiedział we francuskim Zgromadzeniu Narodowym.

Propozycje konkretnych reform przedstawiła też wczoraj unijnym liderom Komisja Europejska. Komisarz ds. wspólnego rynku Charlie McCreevy chce m.in., by podwyższenie unijnych gwarancji dla depozytów bankowych do 50 tys. euro zostało jak najszybciej wpisane do unijnego prawa. KE proponuje też, by od 2009 r. podwyższyć gwarancje nawet do 100 tys. euro oraz zwracać utracone w bankructwach depozyty bankowe w ciągu najwyżej trzech dni.

Takie pomysły nie wszystkim się jednak podobają. Tuż przed rozpoczęciem szczytu czeska ambasador przy Unii Europejskiej Milena Vicenova ostrzegła, że Praga ma spore zastrzeżenia wobec planów najważniejszych unijnych liderów. "Boimy się, że te propozycje pogorszą położenie krajów nowej Unii i zmniejszą nasz największy atut, czyli konkurencyjność" - powiedziała. Jednak jak informowały wczoraj źródła zbliżone do unijnej prezydencji, Wspólnota jest tak zdeterminowana, by zażegnać kryzys, że nie zamierza oglądać się na czeski sprzeciw.

Wczoraj odbyła się robocza kolacja, podczas której unijni przywódcy mieli zaprezentować swoje stanowiska. Dziś poznamy komunikat końcowy ze szczytu.