Wyłączając problemy związane z pandemią, trzeba przyznać, że w Polsce nie jest źle. Możliwe wręcz, że rację ma dr Marcin Piątkowski z Banku Światowego, gdy twierdzi, że nasz kraj przeżywa właśnie swój złoty wiek. Rzut oka na statystyki PKB per capita z ostatnich lat daje nawet nadzieję, że przed 2030 r. pod względem standardu życia wyprzedzimy Japonię. Ale, ale, ale.
Może być zupełnie inaczej. Postęp materialny nie został przecież dany raz na zawsze, nie jest dziejową koniecznością. Jedynym prawem historii jest to, że prawa historii nie istnieją. Krainy, które płyną dzisiaj mlekiem i miodem, nie są wcale "skazane na sukces”. Jutro, zrujnowane i biedne, mogą spływać krwią.
Taki los spotkał w XX w. niejedno państwo, a może – choć trudno w to uwierzyć – dotknąć także Polskę. Zbyt wiele rzeczy bierzemy za pewnik, również rozwój gospodarczy. Niesłusznie. Choć świat bogaci się od porzucenia feudalizmu, to, dlaczego tak się dzieje, pozostaje nie do końca wyjaśnioną zagadką. Może to czysty przypadek, statystyczna osobliwość? Cóż, "badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów” – cytując tytuł opus magnum Adama Smitha – wciąż trwają. Ale trwają też badania nad przyczynami biedy narodów: tych, które były zamożne, a zubożały. Spójrzmy na nie jak na opowieści ku przestrodze. Jeśli uczyć się na błędach, to na cudzych.
Reklama