Na konferencji prasowej przed Białym Domem Trump zapewnił, że władze w Pekinie chcą porozumienia handlowego z USA "dużo bardziej" niż on. Zapewnił, że jeśli umowa taka zostanie zawarta, to będzie ona podpisana w Stanach Zjednoczonych. O tym, że karne i odwetowe cła nakładane na wzajemny eksport w ramach wojny handlowej będą stopniowo wycofywane, poinformował w czwartek rzecznik resortu handlu ChRL Gao Feng. Aby dojść do "pierwszej fazy" porozumienia handlowego, obie strony będą musiały jednocześnie wycofać niektóre podwyżki ceł - dodał.
Amerykanie nie potwierdzili oficjalnie tych informacji. Administracja w Waszyngtonie - jak zauważają media - pozostaje podzielona, a jej część jest przeciwna porozumieniu z Pekinem. Przed Stanami Zjednoczonymi i Chinami stoją teraz dwa wyzwania - pisze w piątek "Wall Street Journal". Pierwsze to zawarcie tymczasowego porozumienia handlowego, a drugie to rozwiązanie "logistycznej łamigłówki" dotyczącej miejsca jego podpisania przez Trumpa i prezydenta ChRL Xi Jinpinga.
Pierwotnie obaj przywódcy mieli się spotkać w kuluarach szczytu Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC) w Chile, ale szczyt został odwołany. Obecnie - według "WSJ" - Biały Dom rozważa około 12 lokalizacji. Trump utrzymuje, że chciałby podpisać porozumienie w Iowa, która jako stan rolniczy została mocno dotknięta chińskimi cłami na amerykańskie produkty. To właśnie w nim odbędą się w lutym 2020 roku pierwsze prawybory w amerykańskiej kampanii prezydenckiej.
W toku trwającej od 16 miesięcy wojny handlowej obie strony wprowadziły karne i odwetowe cła na wzajemny eksport wart miliardy dolarów rocznie. Pierwsza część porozumienia mającego zakończyć ten konflikt może zostać podpisana przez Trumpa i Xi w listopadzie lub grudniu, ale dotąd nie ogłoszono konkretnej daty ani miejsca ich spotkania. Waszyngton zarzuca Pekinowi nieuczciwe praktyki gospodarcze, w tym wymuszanie transferów technologii od zagranicznych firm, dotacje do rodzimego przemysłu i brak wzajemności w kwestii barier rynkowych.