Przepis zaczyna obowiązywać już w najbliższy poniedziałek i wiele wskazuje na to, że dla 15 milionów kierowców w Polsce oznacza podwyżkę ubezpieczeń OC. Nieoficjalnie mówi się, że opłaty pójdą w górę średnio o 100 zł. Nie ma znaczenia, czy kierowca nigdy nie spowodował nawet najdrobniejszej stłuczki, czy też należy do grupy ryzyka i niemal co roku ubezpieczyciel pokrywa szkody przez niego spowodowane. Pytanie pozostaje jedno. Kiedy firmy ubezpieczeniowe zdecydują się podnieść OC. Zapobiegliwi już teraz uciekają przed podatkiem, płacąc półroczne ubezpieczenie z góry.

Reklama

Tomaszowi Staszkowi z Sosnowca właśnie ktoś porysował błotnik i zderzak w bmw. Czeka na likwidację szkody. Ale jednocześnie sprawdza oferty towarzystw ubezpieczeniowych. Kończy mu się stara polisa i chce jak najtaniej ubezpieczyć swoje auto. Jak najmniej dopłacając do "podatku Religi". Ma 60-proc. zniżkę, bo nigdy wcześniej nie miał najmniejszej szkody. "W Hestii usłyszałem, że ich ubezpieczenia do końca roku nie podrożeją. AXA namawia mnie na przejście do nich i do płacenia polisy w miesięcznych ratach. Jestem ciekawy, co znajdę w cennikach Liberty, która wchodzi na nasz rynek. Na razie badam sytuację" - mówi DZIENNIK kierowca.

A jest co sprawdzać. Według ustawy ubezpieczyciele będą początkowo odprowadzać do NFZ ryczałt w wysokości 12 proc. polisy. W następnych latach może on wzrosnąć. Ponieważ w Polsce ubezpieczenie OC jest niedochodowe (firmy tak mocno obniżyły stawki, że żadna na nich nie zarabia), a towarzystwa to nie organizacje charytatywne, jest pewne, że ceny polis poszybują w górę. Skromne szacunki mówią o podwyżce rzędu 18-20 proc. Jaka będzie realna stopa wzrostu ubezpieczeń jeszcze nie wiadomo, bo ubezpieczyciele nie chcą na ten temat mówić. Jak twierdzą, jeszcze liczą, o ile podnieść składki.

"Jako wiodący ubezpieczyciel na polskim rynku do 1 października nie udzielamy żadnych informacji na ten temat klientom. Mogłoby to bowiem spowodować nieuprawniony ruch na rynku" - mówi Robert Dorotiak, przedstawiciel PZU SA z Nałęczowa, powtarzając stanowisko centrali w Warszawie. Tymczasem wojnę z "podatkiem Religi" podjęła Polska Izba Ubezpieczeń (PIU). Izba była przeciwnikiem nakładania kolejnego podatku na kierowców, zwłaszcza że decyzja została podjęta przez parlament bez uwzględnienia głosu branży ubezpieczeniowej. Każdy poseł dostał nawet raport w tej sprawie. Nic to nie pomogło. Zmianę przegłosowano, a podpis prezydenta pod ustawą zamknął PIU pole manewru.

Reklama

"Nie chcemy być stroną w tym sporze. Jednak długoterminowe analizy pokazują, że w latach 1999-2006 polscy ubezpieczyciele ponieśli łączną stratę z OC w wysokości 460 mln zł. Nie sądzę, aby chcieli ponosić jeszcze wyższe i zechcą je sobie w końcu zrekompensować. W jakiej perspektywie, tego nie wiemy" - mówi Andrzej Maciążek, dyrektor Biura Zarządu PIU. Dlatego wzrost ubezpieczeń jest, jego zdaniem, nieunikniony.