19 kwietnia informowano, że rurociągiem "Przyjaźń" płynie przez Białoruś w kierunku zachodnim zanieczyszczona ropa. PERN, aby ochronić krajowy system przesyłowy i instalacje rafineryjne, 24 kwietnia wstrzymał odbiór dostaw zanieczyszczonej rosyjskiej ropy. Na wniosek rafinerii odbierających ropę tą drogą, wznowił 9 czerwca odbiory surowca.

Reklama

Jak przypomniał w środę Naimski, pozbywanie się brudnej ropy polega na tym, że rozcieńcza się ją czystym surowcem i doprowadza do takiego poziomu zanieczyszczeń, które są akceptowalne z technologicznego punktu widzenia. Wtrakcie kryzysu byliśmy zmuszeni, by w praktyce przetestować funkcjonowanie maksymalnych możliwości przeładunkowych Naftoportu, maksymalne zdolności logistyczne PERN- u. Rafinerie zostały zmobilizowane do technologicznej manipulacji gatunkami ropy, by utrzymać produkcję paliw - która - została utrzymana na normalnym poziomie - tłumaczył Naimski.

Nie było z tego powodu żadnych perturbacji na rynku paliwowym - podkreślił. Jak ocenił, ten bardzo poważny kryzys został rozwiązany z sukcesem. Będą jednak trwały rozmowy - i one się toczą - o odszkodowaniach. Na poziomie technicznym kryzys został rozwiązany, ale na poziomie handlowym i odszkodowań jeszcze rozwiązany nie został - dodał. Problematyczny jest wolumen brudnej ropy, który znalazł się w naszym kraju. Polska szacuje, że to ok. 1 mln ton. Rosjanie uważają zaś, że zanieczyszczonej ropy jest mniej, a milion ton, na który wskazują Polacy, to surowiec wymieszany już z czystą ropą Są dwa rozwiązania - albo będą to rozwiązania polubowne, zaakceptowane przez zainteresowane strony, albo to się skończy w trybunale arbitrażowym - dodał.

Jak zakłada porozumienie z Rosjanami wynegocjowane podczas rozmów w Warszawie i potem w Moskwie na początku czerwca, 1 lipca wszystkie trzy nitki rurociągu Przyjaźń zostaną włączone do bieżącej eksploatacji. Strony uzgodniły także procedurę rozpatrzenia roszczeń rafinerii odbierających surowiec z Rosji. Minister energetyki Rosji Aleksandr Nowak oświadczył 7 czerwca, że odbiorcom zanieczyszczonej ropy zostanie zaoferowane odszkodowanie, które ma być uzależnione od ilości ropy na ich terytorium. We wtorek prezes PKN Orlen Daniel Obajtek informował, że spółka zamierza wystąpić do rosyjskich dostawców z tytułu wynikłych strat. Wcześniej wystąpiła z roszczeniami z tytułu niewywiązania się z umów.

Reklama

Naimski: Prace nad Baltic Pipe zaczną się wiosną

Naimski zapewnił, że projekt przebiega z godnie z harmonogramem a rezygnacja duńskiego premiera Larsa Lokke Rasmussen po przegranych wyborach parlamentarnych, nie stanowi żadnego ryzyka dla realizacji inwestycji.

Jak mówił, strona polska utrzymuje kontakt z politykami wszystkich duńskich frakcji. Ponadto zwrócił uwagę, że projekt budowy międzystemowego połączenia gazowego nie był w Danii elementem kampanii wyborczej. Przypomniał, że polityczną decyzję o budowie Baltic Pipe mniejszościowy rząd Rassmusena podjął w porozumieniu z opozycyjną większością parlamentarną.

Reklama

Nie ma ryzyka opóźnienia z tego punktu widzenia - zapewnił Naimski. Jak zauważył, duńska agencja energii, która zajmuje się wydawaniem pozwoleń, działa niezależnie i formalnie - znajduje się poza strukturami rządowym. Jesteśmy z nią w bezpośrednim kontakcie, zarówno na poziomie dyplomatycznym, jak i na poziomie inwestorskim. Nie ma tam żadnych zagrożeń - dodał.

Lepiej niż przewidywaliśmy jest w Szwecji, tam są trudne procedury (...). Etapy prowadzące do wydania przez Szwedów kolejnych pozwoleń (na budowę Baltic Pipe - PAP) są przyspieszone w stosunku do harmonogramu. Następny istotny etap, to koniec tego i początek nowego roku, kiedy nastąpi wybór wykonawcy. Późną wiosną (2020 r. - PAP) zaczną się prace konstrukcyjne - poinformował.

Baltic Pipe to gazowe połączenie między złożami na Norweskim Szelfie Kontynentalnym, przez duński system gazowy, z polskim wybrzeżem Bałtyku. Magistrala ma być oddana 1 października 2022 r. Jej roczna przepustowość to 10 mld m sześc. gazu rocznie, czyli 60 proc. polskiego zapotrzebowania na surowiec. Inwestorami są polski operator systemu przesyłu gazu Gaz-System i jego duński odpowiednik - Energinet. Polski inwestor odpowiada za rozbudowę naszego systemu przesyłowego, rurę podmorską i ponosi część kosztów tłoczni na duńskiej wyspie Zelandia. Energinet z kolei odpowiada za budowę tej tłoczni, rozbudowę duńskiego systemu przesyłowego i przyłącze gazowe z między Danią i Norwegią.

Dzięki Baltic Pipe Polska będzie mogła się uniezależnić się od dostaw gazu z Rosji; właśnie w 2022 r. kończy się długoletni kontrakt na dostawy tego surowca, tzw. kontrakt jamalski.