Węgry to nadal najbardziej rozgrzana gospodarka w naszym regionie. Polska jest pod tym względem trzecia, podobnie jak trzy miesiące temu. Wtedy wyprzedzała nas Słowenia. Teraz jej miejsce zajęła Chorwacja.
Barometr koniunktury w regionie, przygotowywany co kwartał przez DGP, tym razem opiera się w przypadku większości wskaźników na danych za I kwartał. Pod uwagę bierzemy 10 różnych wskaźników makroekonomicznych, obrazujących popyt, dynamikę cen, wysokość stóp procentowych i sytuację na rynku pracy. Porównujemy je pomiędzy krajami. Sprawdzamy też, ile dzieli najnowsze dane od maksimów odnotowanych od początku 2008 r. Gdyby jakaś gospodarka notowała najwyższe wyniki w każdej kategorii i byłyby one równocześnie najlepsze w ciągu ostatniej dekady – zdobyłaby łącznie 10 punktów. Najgorsza – zero.
Węgry i Chorwacja to jedyne dwa kraje, w których nasz barometr w porównaniu z poprzednim kwartałem poszedł w górę. Wskazuje to, że generalnie w regionie mamy do czynienia ze schłodzeniem koniunktury. Doszło do tego, chociaż w większości krajów stopa bezrobocia jest najniższa od wielu lat, a wzrost gospodarczy na początku tego roku był wyższy niż w końcówce poprzedniego. Niektóre – jak Polska czy Estonia – odczuły jednak wyraźniejsze spowolnienie konsumpcji, a w prawie połowie doszło do wyraźnego obniżenia dynamiki inwestycji. W Bułgarii – ten kraj ponownie znalazł się na dole zestawienia DGP – niemal przestały one rosnąć.
We wszystkich krajach regionu doszło w ostatnich miesiącach do przyspieszenia inflacji. W Rumunii obliczany przez Eurostat wskaźnik HICP był w kwietniu o 4,4 proc. wyżej niż rok wcześniej. Na Łotwie w maju inflacja wyniosła 3,5 proc. Niższa niż w Polsce (2,1 proc. w marcu i kwietniu) była jedynie w Chorwacji i Słowenii. Wciąż niewielka inflacja w Polsce nie pozwala wzrosnąć barometrowi koniunktury do poziomu, który zagrażałby narastaniem nierównowagi w gospodarce. Podobnie działają stopy procentowe – wyższe niż u nas są jedynie w Czechach i Rumunii. W tych krajach regionu, które posługują się euro, krótkoterminowe stopy procentowe są wciąż na minusie.
Dynamika cen nieruchomości to jedyny wskaźnik, gdzie wykorzystujemy dane z końcówki ub.r. Nowszych jeszcze nie ma. Od początku 2008 r. ceny lokali nie rosły u nas szybciej niż w IV kw. 2018 r. Wyższe wzrosty zanotowano jednak w Czechach, na Węgrzech i Łotwie, gdzie "mieszkaniowa inflacja" dochodziła do 12 proc.