Dwa miesiące od prezentacji pakietu obietnic, do którego przylgnęło już określenie piątka Kaczyńskiego, rząd pokazał, jak zamierza zapłacić 40 mld zł wyborczego rachunku. W dokumencie, który do końca kwietnia wyślemy do Brukseli, znalazły się szczegóły finansowania i optymistyczny obraz stanu finansów państwa na najbliższe lata. Zaskakujące jest to, że chwilę temu eksperci zastanawiali się, czy deficyt przekroczy unijne limity, a teraz widać, że w przyszłym roku w całym sektorze finansów należy się spodziewać 0,2 proc. nadwyżki.
Żeby jednak ten plan się powiódł, rządzący muszą sięgnąć do wielu kieszeni. Plan finansowania nie spiąłby się bez zmiany w OFE. Premier Mateusz Morawiecki ogłosił ich likwidację i transfer środków na indywidualne konta emerytalne. Od tej operacji państwo zamierza jednak pobrać na starcie podatek o wartości 15 proc. aktywów w OFE. Opłata będzie rozłożona na dwie raty, ale pozytywnie na finanse publiczne wpłynie dzięki zaksięgowaniu całości – 19,3 mld zł – w 2020 r.
Dodatkowo po zniknięciu OFE nie będą już przekazywane do funduszy przelewy z FUS, a to poprawi jego kondycję o blisko 3,5 mld zł. W ten sposób 500 plus na pierwsze dziecko i zerowy PIT dla młodych do 26. roku życia znalazł w przyszłym roku finansowanie dzięki zmianom w systemie emerytalnym.
Resort finansów wciąż mocno liczy na uszczelnienie już nie tylko VAT, ale również podatków dochodowych i akcyzy. W tym roku działania fiskusa mają dać 7,4 mld zł, a w przyszłym dodatkowe 9,7 mld zł. To właściwie pokryje obniżenie klina podatkowego i sięgający 10,4 mld zł ubytek w finansach państwa z tego tytułu. Choć sytuacja budżetowa jest stabilna, to nie obędzie się też bez nowych podatków i wzrostu już tych istniejących.
Ministerstwo Finansów chce podnieść akcyzę na wyroby tytoniowe oraz alkohol o 3 proc., a także objąć zapowiadanym od dawna podatkiem e-papierosy i tzw. wyroby nowatorskie. Co ma w sumie dać 1,2 mld zł. Dodatkowo ponad 200 mln zł ma przynieść podatek cyfrowy, który będą płaciły takie firmy jak Facebook czy Google. To mniej niż pierwotnie anonsował szef rządu, który zakładał, że opodatkowanie cyfrowych gigantów da aż 1 mld zł.
Istotny jest też powrót do pomysłu zniesienia limitu składek na ubezpieczenie emerytalno-rentowe, czyli 30-krotności. Sektor finansów dzięki tej operacji zyska 5,2 mld zł netto, ale kosztem wzrostu przyszłych zobowiązań emerytalnych. Przedsiębiorców czeka zaś test, czyli kontrola, czy prowadzą działalność gospodarczą, czy tylko wybierają korzystniejsze formy opodatkowania. Z takich firm fiskus chce wycisnąć od przyszłego roku aż 1,2 mld zł.
Niespodzianka z APK: deficyt daleko od granicy 3 proc.
Raport o stanie finansów publicznych dla Brukseli zaskoczył analityków. Zamiast większego deficytu ma się pojawić nadwyżka. Jeśli uda się zrealizować wszystkie plany.
Prognozy deficytu i długu, które Ministerstwo Finansów przedstawiło w najnowszym Wieloletnim Planie Finansowym, który trafia do Brukseli jako Aktualizacja Planu Konwergencji (APK), to duże zaskoczenie. Po zaprezentowaniu piątki Kaczyńskiego, której skutek finansowy sami rządzący określają na ok. 40 mld zł rocznie, ekonomiści prognozowali duże napięcia w finansach publicznych. Przede wszystkim wynikające z działania reguły wydatkowej, na podstawie której co rok wylicza się, na ile stać państwo. Tak policzony limit wydatków jest nieprzekraczalny, chyba że
rząd znajdzie dodatkowe dochody. Eksperci sądzili, że nie uda się uniknąć wzrostu deficytu finansów publicznych – np. agencja ratingowa
Fitch zakładała, że wyniesie on ok. 3 proc. PKB, czyli znajdzie się w pobliżu maksymalnego dopuszczalnego poziomu. Asumpt do takich prognoz dawał zresztą premier Morawiecki, mówiąc pod koniec marca, że deficyt w latach 2019–2020 wzrośnie do 2–3 proc. PKB, ale wartości referencyjnej 3 proc. PKB nie przekroczy.
Dokument MF zaskakuje, bo nie dość, że według założeń deficyt nie zbliży się do 3 proc. PKB, to w przyszłym roku mamy mieć 0,2 proc. PKB nadwyżki. Ministerstwo twierdzi, że znajdzie pieniądze na finansowanie piątki Kaczyńskiego i nie zejdzie z kursu stabilizowania finansów publicznych. Jak to możliwe?
Marta Zagajewska, ekonomistka PKO BP, zwraca uwagę na prognozy wzrostu gospodarczego, które były bazą do wyliczenia wielkości dochodów. Według MF w 2020 r. PKB miałby wzrosnąć o 3,7 proc. – Nasze prognozy wskazują raczej na 3,2 proc., co wynika z obaw o otoczenie zewnętrzne polskiej gospodarki. Ministerstwo zakłada też utrzymanie wysokiej dynamiki wzrostu płac w kolejnych trzech latach, między 6 a 5,7 proc., co ma wpływ na prognozy wpływów ze składek i PIT – tłumaczy.
Optymistyczne prognozy to tylko jeden z elementów układanki. MF wierzy, że mimo trzech lat uszczelniania systemu podatkowego uda się jeszcze wycisnąć kilka miliardów z zagęszczania fiskalnego sita. Same zmiany w VAT mają dać 7,8 mld zł. Za przyszłoroczną nadwyżką stoi jednak 15-proc. opłata od przekształcenia OFE w IKE, która będzie dochodem jednorazowym i uwzględnionym tylko w 2020 r. Chodzi o ponad 19 mld zł.
Ministerstwo wypowiada też wojnę osobom uciekającym w samozatrudnienie, by płacić niski ryczałtowy ZUS i 19-proc. liniowy PIT zamiast 19,52 proc. składki ubezpieczeniowej i podatków według skali. Od przyszłego roku zamierza wdrożyć test przedsiębiorcy, z czego chce uzyskać ponad 1,3 mld zł. Równolegle zlikwidowany ma być limit 30-krotności dla składek ZUS. Dziś osoba, która w ciągu roku zarobi więcej niż 30 średnich pensji, jest zwalniana ze składek. To już drugie podejście rządu do tego tematu, poprzednie nie udało się, bo Trybunał Konstytucyjny zakwestionował tryb uchwalania ustawy. Plany zniesienia 30-krotności budziły ogromne kontrowersje, także wśród pracodawców, którzy wskazywali na wzrost kosztów pracy ze względu na większą składkę na ZUS. – Taka zmiana to lepsza sytuacja bieżąca w FUS w zamian za pogorszenie wyniku funduszu w przyszłości. To międzyokresowe przesunięcie należności – podkreśla ekonomista Janusz Jankowiak.
Takich odważnych i kontrowersyjnych propozycji jest więcej. MF chce podnieść o 3 proc. akcyzę na alkohol i wyroby tytoniowe. Efekt to wpływy w wysokości 1,1 mld zł w 2020 r. Zapowiedź podwyżki podatków to dość nietypowe działania u progu kampanii wyborczej. Jeśli jednak zostanie ona wdrożona, to – podobnie jak w przypadku zniesienia 30-krotności czy ukrócenia fikcyjnej działalności gospodarczej – trwale będzie zwiększać dochody, a przez to obniżać deficyt. Stąd po skokowym, wywołanym wydatkami piątki Kaczyńskiego, wzroście do 2,5 proc. PKB deficytu strukturalnego, wyliczanego z pominięciem wpływu bieżącej koniunktury w kolejnych latach, ma on szybko spadać do 1,6 proc. PKB i 1 proc. PKB.
Tuż po świętach APK ma przyjąć rząd. – W przygotowaniu dokumentu brał udział premier – mówi osoba z jego otoczenia. Rząd może mieć jednak dwa problemy z jego pełnym wdrożeniem. Pierwszy wewnętrzny. Dokument został upubliczniony bardzo szybko. To z punktu widzenia przejrzystości życia publicznego bardzo dobrze, ale w PiS pojawiły się obawy, że jeśli na czołówki mediów przebiją się informacje o podwyżkach podatków, to ugrupowanie rządzące zapłaci za to cenę polityczną. Szczegóły zależą od poszczególnych działań. – Zobaczymy, jak podwyżki akcyzy na alkohol i tytoń pokażą tabloidy – mówi polityk PiS. Zniesienie limitu 30-krotności może nie wzruszyć większości elektoratu, ale jeszcze niedawno otoczenie premiera przedstawiało rezygnację z tego rozwiązania jako część ceny, jaką rząd zapłacił za poparcie pracodawców dla powstania PPK. Teraz przedsiębiorcy mogą czuć się wystrychnięci na dudka. Część osób zbliżonych do rządu ma nadzieję, że zmiany dotyczące 30-krotności się nie zmaterializują. Ale jak wynika z naszych informacji, to pomysł, który był jedną z niezmiennych pozycji w obecnym projekcie APK. Co więcej, mimo że chłodno jest przyjmowany przez resort rodziny i pracy czy ZUS, to cieszy się poparciem szefowej MF, a także prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i premiera Morawieckiego. To powoduje, że raczej będzie forsowany.
Ile pomysłów z APK zostanie ostatecznie przelanych na papier jako projekty ustawy, trudno przewidzieć. – Najpierw został wywołały pożar w postaci gigantycznych zobowiązań, a potem szuka się metod na ich pokrycie. Ale już można wskazywać wypowiedzi sprzeczne z tym, co zostało napisane – mówi Janusz Jankowiak. Pytanie, jak będą wyglądały ostateczne zmiany w PIT? Jak wynika z naszych informacji, otoczenie premiera było zdziwione niektórymi szczegółami rozwiązań podatkowych, jakie w poniedziałek ogłosiła szefowa resortu finansów Teresa Czerwińska. To kwestie, które od razu wychwyciły media. Chodziło o wykreowanie trzeciej stawki podatkowej 17 proc. zamiast obniżenia podstawowej oraz o zapowiedź, że tylko jedna z trzech zmian w PIT wejdzie w życie jesienią. W wywiadzie dla DGP szef Stałego Komitetu Rady Ministrów Jacek Sasin nie wykluczył modyfikacji tych rozwiązań w trakcie prac rządowych.
Jednocześnie ogólny wydźwięk dokumentu, który zaskoczył media i analityków, czyli bardzo dobre wyniki sektora finansów publicznych, może zainspirować kolejne grupy np. z budżetówki do dobijania się o swoje. – APK w tej wersji jest paliwem strajkowym. Jeśli wywoła zwiększone naciski płacowe, rząd będzie musiał wskazać źródła dodatkowych dochodów – mówi główny ekonomista Credit Agricole Jakub Borowski. Pierwszym recenzentem APK będzie Bruksela, do której dokument ma trafić do końca miesiąca. Ale akurat z tej strony zastrzeżeń nie powinno być wiele.