Bankowy Fundusz Gwarancyjny to kluczowa instytucja, bo dba o nasze depozyty w bankach i SKOK-ach do 100 tys. euro. Gdyby, któraś z instytucji miała problem, to środki do tej kwoty odzyskamy szybko w ramach gwarancji.
Zmiany w Bankowym Funduszu Gwarancyjnym zaczęły się od tego, że w poniedziałek, 1 kwietnia powołano nowego przewodniczącego rady Funduszu. Wiceministra finansów Piotra Nowaka zastąpił jego kolega z resortu wiceminister Leszek Skiba. Teoretycznie tego samego dnia powinno dojść do powołania nowego zarządu, bo kadencja poprzedniego wygasła dzień później, czyli 2 kwietnia. Jednak nie było jeszcze wówczas decyzji, co dalej z prezesem tej instytucji
Formalnie wyboru dokonuje właśnie rada BFG, w której zasiada trzech przedstawicieli Ministerstwa Finansów (w tym przewodniczący wiceminister finansów Leszek Skiba, Patryk Łoszewski, dyrektor departamentu współpracy międzynarowej i Piotr Pawliczak, wicedyrektor departamentu rozwoju rynku finansowego), dwóch przedstawicieli banku centralnego (Martyna Wojciechowska, dyrektor departamentu komunikacji i promocji oraz Olga Szczepańska, dyrektor departamentu stabilności finansowej) i jeden z KNF (szef nadzoru Jacek Jastrzębski).
- Tak naprawdę to była decyzja stricte polityczna i zapadła w otoczeniu premiera – mówi nasz informator zbliżony do BFG.
Odejście Zdzisława Sokala nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. W DGP wskazywaliśmy już dwa tygodnie temu, że może nie utrzymać stanowisko, chociaż od lat jest blisko związany z obecną ekipą rządzącą.
Za czasów Lecha Kaczyńskiego w stołecznym ratuszu był w zarządzie jednej z miejskich spółek. Za PiS był wiceprezesem PKO BP. W 2007 r. został powołany przez prezydenta do zarządu NBP. Po wygranej Andrzeja Dudy został jego doradcą społecznym oraz przedstawicielem w KNF. Tę funkcję niedawno stracił, ale wciąż jest w KNF – na mocy nowej ustawy – jako przedstawiciel BFG. Nie ma już jednak wpływu na podejmowanie decyzji i dysponuje jedynie głosem doradczym.
Sokal pozostawał w cieniu aż do publikacji przez "Gazetę Wyborczą" nagranej przez miliardera Leszka Czarneckiego rozmowy z ówczesnym przewodniczącym Komisji Nadzoru Finansowego Markiem Chrzanowskim. Według słów byłego szefa nadzoru Sokal miał być zwolennikiem przejęcia Getin Noble Banku za złotówkę. Chrzanowski nazwał to "planem Zdzisława". BFG po ujawnieniu nagrań tłumaczył, że na jego barkach spoczywa przymusowa restrukturyzacja banków (tzw. resolution), które stają na granicy wypłacalności. Celem jest uchronienie nie tylko depozytów klientów, ale też stabilności całego sektora bankowego.
Na rynku finansowym od dłuższego czasu huczało od plotek, że Sokal nie będzie szefował BFG w kolejnej kadencji. Wszystkie były osadzone właśnie w kontekście rozmowy Chrzanowski – Czarnecki. Według naszych rozmówców pozostawienie obecnego szefa BFG byłoby ryzykowne, bo każda decyzja funduszu w sprawie Getinu mogłaby być zaskarżana jako podjęta z naruszeniem prawa. Pretekst? Brak obiektywizmu prezesa. Teoretycznie mógłby się on wyłączyć ze spraw dotyczących GNB, ale w praktyce mogłoby to być trudne. Zwłaszcza jeśli rzeczywiście doszłoby do przymusowej restrukturyzacji.
W DGP jako pierwsi opisywaliśmy też, że na liście kontrkandydatów dla dotychczasowego prezesa Zdzisława Sokala pojawia się jedno nazwisko - członka zarządu funduszu Mirosława Panka. To były p.o. prezesa Banku Gospodarstwa Krajowego, który trafił tam dzięki ówczesnemu ministrowi finansów Pawłowi Szałamasze. Dzięki niemu był też dyrektorem wykonawczym w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Szałamacha podjął tę decyzję kiedy już właściwie wiadomo było, że kończy misję ministra finansów, a jego obowiązki przejmie Mateusz Morawiecki. W styczniu tego roku, dwa miesiące po powrocie z Waszyngtonu, Panek trafił do BFG.
Ciekawostką jest, że nowy prezes BFG, w czasie gdy kierował państwowym bankiem BGK, nie zdołał uzyskać formalnej zgody KNF na objęcie tego stanowiska przez blisko pół roku.
-Wątpliwości w tej sprawie piętrzył nadzór, którym kierował wówczas przewodniczący Andrzej Jakubiak, a nad bankami czuwał jego zastępca Wojciech Kwaśniak. KNF stał na stanowisku, że Panek nie ma doświadczenia z pracy w sektorze bankowym – mówi nasz informator zbliżony do nadzoru.
Mirosław Panek jest bowiem doktorek astrofizyki, ale jak można wyczytać w jego CV ma także kilkunastoletnie doświadczenie pracy w instytucjach zarządzających aktywami na rynku kapitałowym. Posiada licencję maklera papierów wartościowych i doradcy inwestycyjnego. Pracował m.in. w Banku Handlowym, ING Investment Management (Polska) ING TFI, Opera TFI. W latach 2006-07 był członkiem zarządu PZU. Chociaż był związany z rynkiem finansowym, to nie stricte z bankami i to według naszych rozmówców miało być przeszkodą dla KNF.
- Natomiast zbierał dobre recenzje jeśli chodzi o jego pracę w MFW – twierdzi nasz informator zbliżony od szefa rządu.
W waszyngtońskiej instytucji, do której Panek trafił formalnie w listopadzie 2016 r., zajmował prestiżowe stanowisko dyrektora konstytuanty (kraj-udziałowcy MFW są pogrupowani w konstytuanty). W naszej, oprócz Polski i Szwajcarii są jeszcze: Azerbejdżan, Kazachstan, Kirgistan, Serbia, Turkmenistan, Tadżykistan. Do tej pory Polak był zastępcą Szwajcara na dyrektorskim stanowisku. Od Mirosława Panka rozpoczęła się rotacja w kierownictwie konstytuanty, a wynegocjowano ją jeszcze za czasów PO-PSL.
W piątek podjęto także decyzję co do pozostałych członków zarządu BFG. Wiceprezesem został po raz kolejny Krzysztof Broda. Stanowisko członka zarządu utrzymał także Tomasz Obal.
Ciekawostką jest natomiast nazwisko kolejnej osoby, która dołączyła do zarządu, czyli Sławomira Stawczyka. Niespełna dwa miesiące temu został bowiem dyrektorem jednego z najistotniejszych departamentów w KNF – bankowości komercyjnej i specjalistycznej. Była to inicjatywa nowego przewodniczącego nadzoru Jacka Jastrzębskiego.
- Intencją zmiany na tym stanowisku było wzmocnienie kompetencji prawnych departamentu. Potrzebowaliśmy kogoś z praktycznym, długoletnim doświadczeniem – tłumaczył wówczas DGP rzecznik KNF Jacek Barszczewski.
Stawczyk tuż przed przyjściem do nadzoru pracował w kancelarii prawnej Sołtysiński Kawecki & Szlęzak, gdzie doradzał klientom z sektora bankowego oraz spółkom giełdowym. Wcześniej kierował przez wiele lat departamentem prawnym w ING Banku Śląskim. Dlaczego tak szybko opuścił KNF?
- To zaufany człowiek szefa KNF. Ten ostatni musiał pogodzić się z odejściem świeżo pozyskanego z rynku dyrektora ważnego departamentu, ale zyskał dzięki temu spory wpływ na to, co się będzie działo w Funduszu – twierdzi nasz informator.