Do końca roku Polska powinna mieć nową stawkę służącą do wyliczania oprocentowania kredytów. Ta, która jest stosowana dziś – czyli WIBOR – nie spełnia unijnych wymogów wynikających z tzw. rozporządzenia BMR. Powinna wynikać z transakcji pomiędzy bankami, a za dzisiejszymi kwotowaniami rzadko stoją transakcje.
Przed kilkoma tygodniami Komitet Stabilności Finansowej odpowiedzialny m.in. za bezpieczeństwo sektora finansowego przyjął stanowisko, w którym wyraża zaniepokojenie stanem polskich przygotowań. Mówił o tym po ostatnim posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej prezes NBP Adam Glapiński. Brak stawki spełniającej unijne wymogi albo brak ciągłości nowej stawki z WIBOR-em to duże ryzyko chaosu na polskim rynku finansowym po 1 stycznia 2020 r.
Spółka GPW Benchmark, która jest obecnie administratorem WIBOR-u i pracuje nad jego nową metodologią, deklaruje, że prace przyspieszają, bo pozyskała właśnie niezbędne dane z sektora bankowego.
Zapytaliśmy banki, które dziś uczestniczą w kwotowaniach WIBOR-u, czy są przygotowane na czarny scenariusz. Zgodnie z unijnymi regulacjami banki powinny mieć plany na wypadek istotnej zmiany bądź zaprzestania publikacji stawki referencyjnej.
Na nasze pytania odpowiedziało zaledwie trzech z dziesięciu uczestników kwotowań. Ci, którzy zdecydowali się z nami rozmawiać, uważają, że nową stawką powinien być udoskonalony WIBOR, tak jak to proponuje spółka GPW Benchmark. Miałby on wynikać z transakcji, a jeśli tych by nie było, to z dobrze udokumentowanych deklaracji banków. ING Bank Śląski nazywa propozycję GPW Benchmark "rzetelnym i realistycznym programem zreformowania stawki", zmniejszającym ryzyko, którego tak obawia się KSF.
Prace odbywają się z udziałem banków, NBP, Ministerstwa Finansów, KNF, UOKiK. GPW Benchmark stara się o stworzenie wskaźnika alternatywnego, opartego na transakcjach repo, tj. zabezpieczonych transakcjach depozytowych. Równocześnie Związek Banków Polskich tworzy standardy umów ramowych lub klauzul do umów kredytowych, które mogłyby być stosowane przez sektor bankowy. Zgodnie z przekazywanymi informacjami obecny harmonogram zakłada złożenie przez GPW Benchmark wniosku dotyczącego modyfikacji WIBOR do KNF i uzyskanie pozytywnej decyzji w terminie wynikającym z rozporządzenia BMR - dodaje Jacek Matyjasik, dyrektor departamentu finansów w PKO BP.
Jego zdaniem prawdopodobieństwo, że nie uda nam się wypełnić unijnych wymogów lub wymyślić stawki, która zapewni kontynuację dotychczasowego WIBOR-u, jest niewielkie.
Wiarę w to, że uda się zapewnić rynkowy wskaźnik ceny pieniądza, podziela Adam Warchoł, dyrektor Biura Standardów i Monitorowania Ryzyka ALM Treasury w banku BGŻ BNP Paribas. W przypadku zaprzestania kwotowania tej stawki banki postępowałyby zgodnie z planami awaryjnymi - podkreśla.
Bank, choć uważa taki scenariusz za mało prawdopodobny, czyni przygotowania na wypadek braku kontynuacji lub istotnej zmiany wskaźnika, tworząc plany awaryjne i wpisując odpowiednie klauzule w nowych umowach kredytowych - mówi Piotr Utrata, rzecznik prasowy ING BSK. Plan awaryjny ING sprowadza się do zastosowania stopy referencyjnej NBP powiększonej o średnią różnicę między stopą NBP a wcześniej stosowanym WIBOR-em. Różnica wyliczana miałaby być na podstawie danych z 250 dni roboczych.
Jacek Matyjasik, dyrektor departamentu finansów PKO BP, mówi, że podobne rozwiązania na wypadek braku WIBOR-u opracowały też inne instytucje. Ale podkreśla, że nie należy go traktować jak nowego standardu. To ostateczność, to jest na wypadek, gdyby WIBOR nie uzyskał akceptacji KNF i na rynku nie wyłonił się żaden inny wskaźnik alternatywny - mówi. O tym, że główna stopa NBP mogłaby na stałe zastąpić rynkową, mówił ostatnio w rozmowie z DGP wiceminister finansów Piotr Nowak. Miałoby to dotyczyć tylko kredytów, głównie hipotecznych i zapewnić kredytobiorcom większą przewidywalność co do oprocentowania i zdjąć z nich część ryzyka rynkowego, jakie wiąże się z WIBOR-em.
Pomysł nie wzbudza entuzjazmu wśród bankowców. ING ocenia, że byłoby to dość wygodne, ale sprzeczne z zaleceniami UE. Wątpliwa jest możliwość jej zastosowania w świetle regulacji BMR. Byłoby to niejako w sprzeczności z ideą BMR, czyli oparciem wskaźników referencyjnych na rynkowo zawartych transakcjach. Stopa referencyjna banku centralnego takim wskaźnikiem nie będzie - podkreśla Piotr Utrata.
Takie rozwiązanie wydaje się możliwe i są znane przypadki używania stawek banku centralnego, jednak z punktu widzenia zarządzania ryzykiem nie jest to optymalne podejście –-dodaje Adam Warchoł z banku BGŻ BNP Paribas. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, zwracają uwagę, że szczególnie na tak dużym rynku finansowym jak polski trudno byłoby kwotowania banków zastąpić decyzjami Rady Polityki Pieniężnej dotyczącymi stóp procentowych.