Przygotowanie obu projektów firmował wicepremier Mateusz Morawiecki: minister finansów i minister rozwoju w jednej osobie. Podległe mu resorty przygotowały zmiany w PIT i CIT. Jeden projekt ma być kijem na oszustów, drugi – marchewką dla uczciwie działających przedsiębiorców. Jedno nie wykluczałoby drugiego, gdyby nie to, że zaproponowane przepisy są ze sobą sprzeczne.
Przykład? Ministerstwo Finansów postanowiło rozprawić się z podatnikami, którzy sztucznie generują straty podatkowe i nadmierne płatności z tytułu odsetek, żeby móc je odliczać od podatkowego przychodu. Przedstawiciele MF robili wszystko, żeby uzasadnić, jak bardzo potrzebne są zmiany – były wywiady, konferencje prasowe, konsultacje i uzgodnienia, a w internecie przykłady nagannych optymalizacji podatkowych. Ostatecznie dopięli swego i 3 października br. rząd przyjął projekt zmian w PIT i CIT, a nazajutrz przesłał go do Sejmu.
Ale zaledwie trzy dni wcześniej efekt swoich wielomiesięcznych prac opublikowało Ministerstwo Rozwoju. Jego propozycje zmierzają dokładnie w przeciwnym kierunku – poluzowania przepisów o rozliczaniu strat i zaliczaniu odsetek do podatkowych kosztów.
Z obu projektów wynika, że zmiany miałyby wejść w życie tego samego dnia – 1 stycznia 2018 r. Jak to możliwe? – zapytaliśmy w obu resortach. Do zamknięcia tego wydania "DGP" żaden nie odpowiedział.
Do 1 stycznia 2018 r. pozostało dwa i pół miesiąca, ale trzeba wziąć pod uwagę to, że niekorzystne dla podatników zmiany w PIT i CIT muszą być opublikowane w Dzienniku Ustaw do końca listopada. Na razie Rada Ministrów podjęła decyzję w sprawie projektu, który powstał przy ul. Świętokrzyskiej. Teraz w rządowych kręgach toczą się konsultacje w sprawie drugiego – tego, który zrodził się kilometr dalej, przy placu Trzech Krzyży