Rekordy
I bez wzrostu popularności świadczeń wielkość wypłat z budżetu dla rodzin bije rekordy. Licząc łącznie z ulgą w PIT i dodatkami 500 plus z budżetu już w tym roku miało trafić do nich około 34 mld zł. Już wiadomo, że kwota ta może być o miliard złotych większa. Wraz z rozpoczęciem programu "Rodzina 500 plus" wyraźnie wzrosła liczba beneficjentów pozostałych świadczeń rodzinnych. Dane miesięczne resortu pracy pokazują, że skok o 100 tys. osób w liczbie zasiłków nastąpił między kwietniem a majem. To był czas składania wniosków na 500 plus.
– Wiele osób dowiedziało się przy składaniu wniosków na 500 plus, że kwalifikuje się także do wypłaty świadczeń rodzinnych – mówi Małgorzata Mularczyk z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Tarnowie. Zdaniem ekspertów 500 plus mogło przełamać u części osób barierę przed korzystaniem z pomocy społecznej. – Ludzie dowiedzieli się, co im się należy, a przy okazji 500 plus zmniejszyło efekt stygmatyzacji. Skoro świadczenie wychowawcze biorą wszyscy, to wzięcie także zasiłków nie będzie wstydliwe – ocenia Zofia Szweda, ekonomistka z SGH.
Po kwietniu liczba zasiłków nadal rosła do sierpnia, osiągając rekordowy poziom 2,2 mln, po czym spadła we wrześniu o 80 tys. Powodem tego ostatniego zjawiska w części jest to, że ostatnim miesiącem, w jakim został wypłacony zasiłek na osoby, które zakończyły naukę, był sierpień. Jeśli ją kontynuują, składają wnioski we wrześniu i zasiłki będą wypłacone w kolejnych miesiącach.
Jeśli wzrost liczby chętnych na świadczenia utrzyma się, to zaplanowana na przyszły rok kwota transferów 41,5 mld zł też zostanie przekroczona. Budżet w 2017 r. i bez tego będzie napięty, bo oprócz kosztów programu "Rodzina 500 plus" (około 23 mld zł) finansom publicznym będzie ciążyć obniżenie wieku emerytalnego (co najmniej kilkumiliardowy ubytek wpływów ze składek w FUS i dodatkowych kosztów na emerytury). Przy tym rząd ogranicza publiczne zobowiązanie do utrzymania deficytu finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB.
Michał Myck, dyrektor fundacji badań ekonomicznych CenEA, uważa, że w takiej sytuacji wypadałoby wrócić do dyskusji na temat zaliczania pieniędzy z 500 plus do dochodów branych pod uwagę przy wyliczaniu innych świadczeń.
– W czasie dyskusji nad programem "Rodzina 500 plus" zwracaliśmy uwagę, że niewliczanie dodatków do dochodu branego pod uwagę dla wyliczania innych świadczeń może mieć negatywne skutki. To wzmacnia bodziec do wychodzenia z rynku pracy. Potrzebna jest debata, co zrobić z całym systemem wsparcia dla rodzin: z ulgą podatkową i świadczeniami rodzinnymi, skoro głównym mechanizmem wsparcia rodzin jest 500 plus. Naturalne wydaje się połączenie świadczeń – powszechnych, jak dodatki wychowawcze, i rodzinnych, uzależnionych od dochodu, w jeden spójny system. Dziś różne elementy nie współgrają ze sobą – uważa Michał Myck.
Zaliczanie dochodów z 500 plus do kryteriów przyznawania zasiłków rodzinnych może dać ok. 2 mld zł oszczędności. Jest okazja, by wprowadzić taką zmianę, bo w przyszłym roku ma być dokonany przegląd działania programu "Rodzina 500 plus" i całego systemu wsparcia rodziny. Może się też pojawić kwestia waloryzacji 500 plus w kolejnych latach, co dodatkowo zwiększyłoby wydatki na wsparcie rodziny. Waloryzacja świadczenia o 5 proc. oznacza wzrost wydatków w budżecie o 1 mld zł.
Resort rodziny na razie się nie wypowiada w tych kwestiach, ale jeśli zmiany nie zostaną wprowadzone, wydatki będą rosły, bo będzie zwiększała się liczba osób pobierających świadczenia. I nie chodzi tylko o oszczędności budżetowe, ale i o wspieranie zawodowej aktywności rodziców pobierających 500 plus. Dziś część Polaków może rezygnować z pracy lub szukać zatrudnienia w szarej strefie, by dostać 500 plus na pierwsze dziecko oraz świadczenia rodzinne (zwłaszcza tam, gdzie jedno z rodziców wykonuje niskopłatną pracę, rezygnacja z niej może zostać zrównoważona przez 500 plus i świadczeniami rodzinnymi).