Wspomniany miliard to niemało, zważywszy że plan zapisany w budżecie zakładał wypłacenie na świadczenia ok. 10,1 mld zł. Wygląda jednak na to, że nie doszacowano liczby świadczeniobiorców. Resort pracy zakładał, że przeciętnie liczba wypłaconych zasiłków wyniesie miesięcznie 1,9 mln, tymczasem we wrześniu było ich 2,2 mln. Z systemu opieki społecznej (bez 500 plus liczonego oddzielnie) skorzystało w tym czasie o 250 tys. osób więcej.
Znacznie częściej, niż zakładał rząd, sięgaliśmy po świadczenie zwane kosiniakowym, czyli 1000 zł miesięcznie dla matek, którym nie przysługuje zasiłek macierzyński. Jeszcze poprzedni rząd szacował, że skorzysta z niego rocznie 59 tys. osób, a tylko do teraz pobrało go 83,5 tys., co daje wzrost o 40 proc.
Przyczyną dynamicznych wzrostów w wypłatach zapomóg mogą być zmiany systemowe w świadczeniach. Zostały podniesione progi dochodów, powyżej których traci się prawo do zapomogi. Na znaczeniu zyskuje również teoria, że to efekt odchodzenia z niskopłatnej pracy przez korzystających z programu "Rodzina 500 plus". Szczególnie przez takich pracowników, u których dochody w rodzinie nieznacznie przekraczały 800 zł na osobę, co pozbawiało ich prawa do dodatku już na pierwsze dziecko.
Reklama
Tę tendencję może potwierdzać fakt, że znaczący wzrost liczby wypłacanych zasiłków nastąpił w momencie wprowadzenia świadczenia wychowawczego, czyli od kwietnia. Zdaniem minister pracy Elżbiety Rafalskiej to efekt tego, że sporo osób, ubiegając się o 500 plus, w urzędach gmin dowiedziało się, że mogą także otrzymać świadczenia rodzinne, bo są do nich uprawnieni.

Rekordy

I bez wzrostu popularności świadczeń wielkość wypłat z budżetu dla rodzin bije rekordy. Licząc łącznie z ulgą w PIT i dodatkami 500 plus z budżetu już w tym roku miało trafić do nich około 34 mld zł. Już wiadomo, że kwota ta może być o miliard złotych większa. Wraz z rozpoczęciem programu "Rodzina 500 plus" wyraźnie wzrosła liczba beneficjentów pozostałych świadczeń rodzinnych. Dane miesięczne resortu pracy pokazują, że skok o 100 tys. osób w liczbie zasiłków nastąpił między kwietniem a majem. To był czas składania wniosków na 500 plus.

– Wiele osób dowiedziało się przy składaniu wniosków na 500 plus, że kwalifikuje się także do wypłaty świadczeń rodzinnych – mówi Małgorzata Mularczyk z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Tarnowie. Zdaniem ekspertów 500 plus mogło przełamać u części osób barierę przed korzystaniem z pomocy społecznej. – Ludzie dowiedzieli się, co im się należy, a przy okazji 500 plus zmniejszyło efekt stygmatyzacji. Skoro świadczenie wychowawcze biorą wszyscy, to wzięcie także zasiłków nie będzie wstydliwe – ocenia Zofia Szweda, ekonomistka z SGH.

Po kwietniu liczba zasiłków nadal rosła do sierpnia, osiągając rekordowy poziom 2,2 mln, po czym spadła we wrześniu o 80 tys. Powodem tego ostatniego zjawiska w części jest to, że ostatnim miesiącem, w jakim został wypłacony zasiłek na osoby, które zakończyły naukę, był sierpień. Jeśli ją kontynuują, składają wnioski we wrześniu i zasiłki będą wypłacone w kolejnych miesiącach.

Reklama

Jeśli wzrost liczby chętnych na świadczenia utrzyma się, to zaplanowana na przyszły rok kwota transferów 41,5 mld zł też zostanie przekroczona. Budżet w 2017 r. i bez tego będzie napięty, bo oprócz kosztów programu "Rodzina 500 plus" (około 23 mld zł) finansom publicznym będzie ciążyć obniżenie wieku emerytalnego (co najmniej kilkumiliardowy ubytek wpływów ze składek w FUS i dodatkowych kosztów na emerytury). Przy tym rząd ogranicza publiczne zobowiązanie do utrzymania deficytu finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB.

Michał Myck, dyrektor fundacji badań ekonomicznych CenEA, uważa, że w takiej sytuacji wypadałoby wrócić do dyskusji na temat zaliczania pieniędzy z 500 plus do dochodów branych pod uwagę przy wyliczaniu innych świadczeń.

– W czasie dyskusji nad programem "Rodzina 500 plus" zwracaliśmy uwagę, że niewliczanie dodatków do dochodu branego pod uwagę dla wyliczania innych świadczeń może mieć negatywne skutki. To wzmacnia bodziec do wychodzenia z rynku pracy. Potrzebna jest debata, co zrobić z całym systemem wsparcia dla rodzin: z ulgą podatkową i świadczeniami rodzinnymi, skoro głównym mechanizmem wsparcia rodzin jest 500 plus. Naturalne wydaje się połączenie świadczeń – powszechnych, jak dodatki wychowawcze, i rodzinnych, uzależnionych od dochodu, w jeden spójny system. Dziś różne elementy nie współgrają ze sobą – uważa Michał Myck.

Zaliczanie dochodów z 500 plus do kryteriów przyznawania zasiłków rodzinnych może dać ok. 2 mld zł oszczędności. Jest okazja, by wprowadzić taką zmianę, bo w przyszłym roku ma być dokonany przegląd działania programu "Rodzina 500 plus" i całego systemu wsparcia rodziny. Może się też pojawić kwestia waloryzacji 500 plus w kolejnych latach, co dodatkowo zwiększyłoby wydatki na wsparcie rodziny. Waloryzacja świadczenia o 5 proc. oznacza wzrost wydatków w budżecie o 1 mld zł.

Resort rodziny na razie się nie wypowiada w tych kwestiach, ale jeśli zmiany nie zostaną wprowadzone, wydatki będą rosły, bo będzie zwiększała się liczba osób pobierających świadczenia. I nie chodzi tylko o oszczędności budżetowe, ale i o wspieranie zawodowej aktywności rodziców pobierających 500 plus. Dziś część Polaków może rezygnować z pracy lub szukać zatrudnienia w szarej strefie, by dostać 500 plus na pierwsze dziecko oraz świadczenia rodzinne (zwłaszcza tam, gdzie jedno z rodziców wykonuje niskopłatną pracę, rezygnacja z niej może zostać zrównoważona przez 500 plus i świadczeniami rodzinnymi).