Chodzi o odbudowę mocy energetyki, z której wypadnie gros wyeksploatowanych bloków, wyjaśnia "Rzeczpospolita". W praktyce oznacza to, że mieszkańcy domków jednorodzinnych będą musieli dopłacić do rachunków – według najbardziej prawdopodobnego scenariusza – 94,15 zł. W najgorszym wypadku będzie to 263,2 zł, a najlepszym – 18,9 zł.
Polacy, którzy mieszkają w blokach muszą się przygotować na podwyżki od 10,8 zł do 150,4 zł. Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada, że faktury wzrosną o 53,8 zł.
Jednak nie tylko odbiorcy indywidualni ucierpią na podwyżkach, ale też sektor przemysłowy – przykładowe przedsiębiorstwo energochłonne musi się liczyć ze wzrostem opłat o 13,5 mln zł rocznie.
Docelowy model rynku wejdzie w życie za 3-4 lata. Nawet jeśli w najbliższych tygodniach poznamy jego założenia, decyzje inwestycyjne energetycy muszą podejmować już dziś, podkreśla "Rzeczpospolita".