Powołanie do życia tzw. Nowej Kompanii Węglowej (NKW) wynika wprost z porozumienia, jakie w styczniu rząd podpisał z protestującymi górniczymi związkami zawodowymi. Nowa spółka miałaby przyjąć od poprzedniczki, czyli Kompanii Węglowej (KW), jedenaście kopalń, cztery zakłady oraz wszystkie zobowiązania. Zgodnie z rządowymi planami NKW powstanie formalnie już w przyszłym miesiącu. Jednak aby powołanie jej do życia miało sens, konieczny jest potężny zastrzyk finansowy. Do osiągnięcia rentowności potrzebne są 2 mld zł. Dlatego też trwają intensywne poszukiwania inwestorów, którzy byliby zainteresowani wejściem kapitałowym do nowej spółki górniczej. Problem w tym, że chętnych nie ma.
– Co się tyczy Nowej Kompanii Węglowej, to od początku mówiłem, że nie jesteśmy nią zainteresowani. Podtrzymuję to także teraz – oświadczył kilka dni temu Dariusz Lubera, prezes Tauron Polska Energia. – Żadnych działań z tym związanych więc nie prowadzimy – dodał szef katowickiej grupy energetycznej.
– W objęciu udziałów Nowej Kompanii Węglowej nie widzimy dla siebie wartości dodanej – stwierdził również niedawno Krzysztof Zamasz, prezes Enei.
– Nasza strategia zakłada koncentrację na podstawowej działalności grupy, czyli na wytwarzaniu, dystrybucji i sprzedaży energii – doprecyzował Sławomir Krenczyk, rzecznik prasowy poznańskiej firmy, i zapewnił, że nie prowadzi ona prac związanych z inwestycją kapitałową w ten projekt. Enea część węgla kupuje ze śląskich kopalń, natomiast paliwo do Elektrowni Kozienice z lubelskiej Bogdanki, z którą ma podpisany wieloletni kontrakt.
Andrzej Tersa, prezes Energi, mówił w połowie maja, że nie otrzymał propozycji objęcia udziałów w NKW. – Z biznesowego punktu widzenia trudno byłoby wytłumaczyć taki alians – przekonywał. Główny biznes Energi to dystrybucja. Spółka ma mało źródeł opartych na węglu (Elektrownie Ostrołęka) i w paliwo do nich zaopatruje się w położonej najbliżej Bogdance.
Polska Grupa Energetyczna nie odpowiedziała na nasze pytanie o ewentualne zaangażowanie w NKW. Jej prezes Marek Woszczyk deklarował wcześniej, że jego firma analizuje różne możliwe scenariusze, ponieważ chce mieć stabilne długoterminowe dostawy dobrej jakości węgla kamiennego. – Ale zapewniam, że zaakceptujemy jedynie taki, który nie będzie szkodliwy dla spółki i będzie tworzyć wartość dla akcjonariuszy – zastrzegał menedżer.
Czy zaangażowanie w nową spółkę górniczą spełnia ten warunek? – Według mnie przejęcie aktywów KW nie byłoby korzystne dla PGE, bo dorzuciłoby firmie nowy bagaż bardzo istotnych świadczeń socjalnych – mówi nam Paweł Puchalski, szef działu analiz DM BZ WBK.
Jak deklaruje Krzysztof Sędzikowski, prezes KW, rozmowy są prowadzone z inwestorami branżowymi i finansowymi, w tym również prywatnymi. Kompania miała się zwrócić z propozycją zaangażowania w nową spółkę do ponad 30 podmiotów, w tym także zagranicznych.
O to, czy byłby zainteresowany udziałami w NKW, zapytaliśmy więc w koncernie New World Resources (NWR), który jest właścicielem firmy OKD, będącej jedynym czeskim producentem węgla kamiennego. Problem w tym, że tamtejsze złoża się wyczerpują i Czesi już kilka lat temu weszli do Polski, gdzie chcą wznowić wydobycie w kopalniach Morcinek i Dębieńsko. Mogli być potencjalnie zainteresowani kolejnymi aktywami. NWR nie chciał jednak odpowiedzieć na nasze pytanie.
Na razie na wysokości zadania stanął tylko jeden podmiot. O tym, że w tworzenie NKW mogą się zaangażować kapitałowo państwowe Polskie Inwestycje Rozwojowe (PIR), potwierdził w tym tygodniu wiceminister skarbu Wojciech Kowalczyk. Zapewnił, że ewentualne decyzje PIR w tej sprawie będą zatwierdzane przez pięcioosobowe komitety inwestycyjne, złożone głównie z niezależnych ekspertów.
Problem w tym, że zaangażowanie wyłącznie należących do państwa podmiotów w tworzenie NKW może być zakwestionowane przez Komisję Europejską jako niedozwolona pomoc publiczna. O tym, że KE śledzi na bieżąco sytuację w polskim górnictwie, najlepiej świadczy to, że przesłała wiele pytań dotyczących biznesplanu mającej powstać spółki węglowej.
– Żeby objęcie udziałów w NKW przez spółki należące lub kontrolowane przez państwo nie zostało uznane za niedozwoloną pomoc publiczną, przeprowadzone w tej spółce wcześniej badanie due diligence przez jakiś podmiot musiałoby jasno wykazać, że jest atrakcyjnym aktywem – spekuluje Puchalski.
Brak zainteresowania prywatnych inwestorów na to nie wskazuje.
CZYTAJ TEŻ: Co czeka polską energetykę? Rząd z rozmysłem opóźnia ogłoszenie planów>>>