Wkrótce można się spodziewać rozstrzygnięć w wartym ponad 10 mld zł przetargu na śmigłowce wielozadaniowe dla polskiej armii. Nie sądzi pan, że kooperacja AgustaWestland, większościowego udziałowca PZL-Świdnik, z Rosjanami w sprawie produkcji śmigłowca AW189 ustawia was w tym wyścigu na straconej pozycji? Są głosy, że AW189 to cywilna wersja wojskowego AW149, który oferujecie Polsce, i że nasz wschodni sąsiad pozna szczegóły jego budowy.
Absolutnie nie widzę zagrożenia dla naszej współpracy z MON z tego powodu. Grupa AgustaWestland będzie dostarczać cywilne śmigłowce do Rosji. Oferowany Polsce AW149 to nie cywilna wersja śmigłowca AW189. Chciałbym to wyraźnie zaznaczyć. To dwa różne śmigłowce, które są zbliżone pod względem wymiarów, wagi i mają np. takie samo podwozie. Pomimo tego, że AW149 z zewnątrz wydaje się podobny do AW189, wyposażony jest w inne systemy wewnętrze, które odróżniają go od AW189. Ponadto AW149 został zaprojektowany, skwalifikowany i scertyfikowany zgodnie z wymaganiami lotnictwa wojskowego. Żadne z wojskowych funkcji, technologii czy sprzętu, które są wykorzystywane w AW149, nie występują w AW189. Założenie, że sprzedaż cywilnego śmigłowca do Rosji stwarza możliwość pozyskania technologii wojskowych, jest niedorzeczne. To tak jakby sprzedaż 10 ciężarowych samochodów Jelcz do Rosji zagrażała naszemu bezpieczeństwu, bo jak wiadomo, to na tego typu ciężarówkach instalowane są elementy Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego.
Co innego sprzedaż 10 ciężarówek, co innego produkowanie helikoptera w Rosji.
W Rosji odbywać się będzie jedynie montaż końcowy. Wszystkie podzespoły będą dowożone z zagranicy, częściowo także ze Świdnika, tak więc przekazany know-how będzie dotyczyć tylko montażu. Przypomnę, że obecnie służące w polskiej armii śmigłowce są w dużej mierze produkcji radzieckiej i rosyjskiej. Czy to obniża ich zdolności bojowe?
Reklama
Jak pan ocenia szanse PZL-Świdnik w przetargu MON na nowe śmigłowce wielozadaniowe? Jakie są plusy waszej oferty?
Wicepremier Siemoniak powiedział, że w kontekście przetargu śmigłowcowego MON stoi przed epokową decyzją, która może przynieść ogromne korzyści przemysłowe i technologiczne nie tylko polskiemu wojsku, ale i polskiej gospodarce. Jako jedyni oferujemy supernowoczesny śmigłowiec – jedyny mogący sprostać tak ambitnym wymaganiom MON oraz który będzie produkowany w Polsce w tak dużej skali.
Kolejną zaletą PZL-Świdnik jest to, że dzięki nam Polska jest jednym z pięciu elitarnych państw Europy (nie licząc Rosji), które potrafią zaprojektować, przebadać i wyprodukować śmigłowce od podstaw, a później je rozwijać i modyfikować. Wybór AW149 tylko wzmocni tę ugruntowaną pozycję. To jest wystarczające, by rozłożyć konkurencję na łopatki. To jest przewaga strategiczna dla Polski, istotny element systemu bezpieczeństwa państwa.
PZL Mielec jest w podobnej sytuacji.
Mielec nie jest oryginalnym producentem śmigłowców. Darzę ogromnym szacunkiem zakłady w Mielcu, ale jeśli chodzi o helikoptery, to odbywa się tam ich montaż finalny. Konstruować od podstaw potrafią za to samoloty transportowe czy rolnicze.
Jeśli na potrzeby tego przetargu zrobimy sobie hierarchię rzeczy ważnych, to najbardziej istotne jest, aby Polska miała własny, silny przemysł lotniczo-obronny. Tu zdecydowanie wygrywa PZL-Świdnik.
Drugi istotny czynnik to korzyści ekonomiczne dla kraju i regionu oraz pozyskiwanie podatków i rozwój nowoczesnych technologii. Tu znów jesteśmy najlepsi. Kolejna kategoria to tworzenie nowych miejsc pracy – PZL-Świdnik jest najlepszy. W sumie trzy razy knock-out konkurencji.
Airbus mówi o tym, że w przypadku wygranej stworzy około tysiąca nowych miejsc pracy.
Dokładnie pamiętam, że w wywiadzie dla DGP Tom Enders, CEO Airbus Group, powiedział, że tych miejsc powstanie około 1200. To jest bardzo przesadzona liczba albo sumuje się tu liczba pracowników w ciągu kilku lat. Przyjrzyjmy się faktom – aby rozpocząć montaż, należy najpierw przeszkolić ludzi. Zajmie to Francuzom co najmniej rok. Kolejny rok poświęcą na przyuczanie na miejscu, ale wtedy trzeba już będzie produkować śmigłowce dla wojska. A co z budową fabryki, przecież to zajmie dobrych kilka lat?
Dla firmy, która planuje wyłącznie montaż śmigłowców, liczba roboczogodzin poświęconych na zmontowanie wszystkich maszyn w Polsce nie przekroczy 10 proc. To wynika z technologii produkcji, tak wygląda montaż ostateczny.
Żebym nie był gołosłowny: Świdnik zatrudnia 3,5 tys. ludzi, z czego przy montażu ostatecznym śmigłowców wystarczy zatrudniać 250 osób. Będąc producentem pełnowymiarowym, będziemy zaangażowani w wytwarzanie AW149 na poziomie ok. 60 proc. roboczogodzin. Są komponenty, jak np. silniki czy awionika, której w Polsce nie produkujemy. Ale to i tak oznacza, że na jedno miejsce pracy tworzone przez Airbusa my tworzymy sześć.
Dodatkowo zadeklarowaliśmy, że w przypadku zwycięstwa w polskim przetargu śmigłowiec AW149 będzie produkowany w Polsce dla potrzeb całej grupy AgustaWestland. Tu nie chodzi tylko o 70 sztuk dla polskiego wojska, ale co najmniej 350 kolejnych egzemplarzy na eksport. To pozwala przemnożyć liczbę zatrudnionych osób znów pięciokrotnie. Tak więc na każde miejsce pracy tworzone przez kogoś, kogo w Polsce nie ma, my dzięki zwycięstwu w przetargu możemy stworzyć 25–30-krotnie więcej. Nie ma porównania.
Deklaracje o przyszłej sprzedaży na eksport czy tworzeniu centrów serwisowych w przyszłości są dzisiaj trudne do weryfikacji.
Słusznie chce pan trzymać się faktów. Zacznijmy analizować. Jeśli Sikorsky mówi, że w przypadku wygranej stworzy centrum serwisowe na Europę Środkowo-Wschodnią w Polsce, to ja im wierzę. 70 śmigłowców w Polsce, kolejne w krajach ościennych to jest wystarczający powód, by stworzyć taką bazę. Ale trzymajmy się ponownie faktów.
W polskim wojsku lata prawie 200 śmigłowców wyprodukowanych w Świdniku. Na bieżąco je serwisujemy i zatrudniamy przy tym... 50 osób. Gdzie te tysiące etatów przy remontach?
Wasi konkurenci mówią, że stworzą też miejsca pracy dla inżynierów w działach R&D.
Oni mówią, my tworzymy. W ubiegłym tygodniu przyjęliśmy ponad 20 młodych inżynierów po Politechnice Lubelskiej, czyli dwa razy więcej niż konkurencja miesiąc wcześniej. Bez konferencji prasowych czy asysty trzech ambasadorów. W sumie już dziś pracuje u nas prawie 650 inżynierów. Dzięki kontraktowi ich liczba wzrośnie o kolejnych kilkuset.
Musimy wreszcie zacząć mówić o faktach. Konkurencja przesadza z propagandą. Uważam, że wszystkie trzy oferty mają wystarczająco dużo faktycznych zalet, aby jeszcze oprócz nich wymyślać bajkowe obietnice. Mówmy o konkretach.
Pomówmy więc o waszej ofercie. AW149 nie służy jeszcze w żadnej armii, uzyskał certyfikat wojskowy niecały rok temu. W porównaniu do liczby produktów konkurencji: blackhawków czy EC725 biorących udział w różnych konfliktach wypadacie blado.
Nie mam zamiaru zaprzeczać, że AW149 jest nowoczesną konstrukcją. To nowy śmigłowiec, który został opracowany w ostatnich latach i nie zdążył jeszcze wziąć udziału w żadnych działaniach wojennych. Zwracam uwagę, że ważniejsze od doświadczenia produktu jest doświadczenie producenta. AgustaWestland dostarcza 100 proc. śmigłowców włoskim siłom zbrojnym i ponad 95 proc. wojskom brytyjskim. Cała grupa wyprodukowała do tej pory ponad 15 tys. śmigłowców, z czego aż 7400 powstało w Świdniku, i dostarczyła je klientom w ponad 70 krajach. To jest ogromne doświadczenie.
Eksperci mówią o chorobach wieku dziecięcego. Każdy nowy sprzęt wojskowy potrzebuje czasu na dotarcie. Jeśli Polska wybierze AW149, to te choroby odczuje na własnej skórze.
Kłamałbym, mówiąc, że takiego ryzyka nie ma. AW149 to śmigłowiec przyszłości, który konkuruje z dwoma sprawdzonymi rozwiązaniami z przeszłości. W przypadku wyboru takiego śmigłowca jego nowoczesność jest nagrodą za większe ryzyko. Wybierając znane, wybieramy przeszłość, wybierając nowe, wybieramy przyszłość. Przypomnę, że zarówno Sikorsky, jak i Airbus rozpoczynają prace nad budową następców obydwu oferowanych Polsce konstrukcji.
To nie zmienia faktu, że cały czas te konstrukcje rozwijają.
Rozwijali. Od ponad 40 lat. W przetargu mamy dwie doświadczone konstrukcje w końcowej fazie cyklu życia produktu i jedną nową, która ten cykl dopiero rozpoczyna. AW149 to śmigłowiec, który w wielu krajach będzie oferowany jako następca blackhawków i EC725. To helikopter, który ma je zastąpić.
Porównuję często nasz śmigłowiec do KTO Rosomak. Gdy on był wybierany przez naszą armię, to prace nad nim były znacznie mniej zaawansowane niż obecny etap rozwoju AW149. Polska jednak postawiła na odważną decyzję. Kupiliśmy Rosomaka, bo chcieliśmy mieć najbardziej nowoczesne rozwiązanie.

CZYTAJ TEŻ: Znów opóźnienie w przetargu na śmigłowce dla armii. Ministrowie nie zgrali terminów...>>>