Problem w tym, że w kluczowych kwestiach jest różnie interpretowana. Samorządy, które nie chcą organizować przetargów na wywóz śmieci, twierdzą, że dyrektywa umożliwi im powierzanie tych zadań własnym spółkom (tzw. zamówienia in house). I apelują do marszałek Sejmu o pilną nowelizację przepisów, sugerując, że przetargów robić nie będą.
– Teraz już nie musimy uciekać się do Trybunału Sprawiedliwości UE, co zapowiadaliśmy. Dyrektywa w art. 12 dopuszcza zamówienia in house w pewnych przypadkach – przekonuje Ryszard Brejza, prezydent Inowrocławia i nieformalny lider gmin, którym nie podoba się idea otwartych przetargów śmieciowych.
W wielu samorządach wkrótce kończą się kontrakty z wybranymi firmami (umowy podpisywano np. na rok). Lokalni włodarze zastanawiają się, czy organizować kolejny przetarg, czy może powierzyć wywóz śmieci swoim spółkom, sugerując się interpretacją unijnych przepisów, jakiej dokonał Inowrocław.
Pisma do parlamentarzystów kierują też przedstawiciele branży odpadowej, którzy tą dyrektywę interpretują odwrotnie. Polska Izba Gospodarki Odpadami (PIGO) stoi na stanowisku, że nie zwalnia ona samorządów z obowiązku organizowania przetargów. Oskarża prezydenta Brejzę o lobbing na rzecz spółek samorządowych wymierzony przeciw prywatnym firmom.
Zlecanie zamówień podmiotom prawa publicznego nie może dotyczyć samorządowych spółek prawa handlowego prowadzących działalność w zwykłych warunkach rynkowych – pisze PIGO do rządu i parlamentarzystów. – Przecież braliśmy udział w konsultacjach nowej dyrektywy – dodaje prezes PIGO Dariusz Matlak w rozmowie z DGP.
Być może sprawę ostatecznie wyjaśni Ministerstwo Środowiska. Niewykluczone, że w szykowanej przez niego dużej nowelizacji w niektórych przypadkach można będzie zrezygnować z obowiązkowych przetargów. Jak wynika z naszych ustaleń, możliwe też, że gminy nie będą mogły organizować przetargów na jednoczesne odbieranie i zagospodarowanie śmieci – w takim układzie konieczne będą dwa odrębne przetargi.