Zagrożona jest cała VII oś Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, czyli ok. 400 mln euro. Jeśli nie wytłumaczymy się z infoafery, Komisja Europejska może uznać wszystkie pieniądze za źle rozdysponowane.
O tym, kto podjął decyzję o wstrzymaniu certyfikacji środków, świadczy oficjalna odpowiedź KE na interpelację złożoną przez europosła Adama Bielana. W dniu 17 grudnia 2013 r. (Komisja Europejska – red.) poinformowała polskie władze, że realizacja przyszłych wniosków o zwrot kosztów poniesionych w związku ze wszystkimi projektami e-administracji wdrożonymi w ramach priorytetu VII programu Innowacyjna Gospodarka zostanie przerwana do momentu wyjaśnienia sytuacji – napisał komisarz ds. polityki regionalnej Johannes Hahn.
16 grudnia w Warszawie o identycznej decyzji, ale podjętej przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju, poinformowała wiceminister Iwona Wendel. Podjęliśmy taką decyzję w związku z postawieniem przez prokuraturę zarzutów w śledztwie dotyczącym korupcji przy przetargach dotyczących informatyzacji - przekonywała wtedy i dodała: – Działamy prewencyjnie, teraz zawsze już tak będzie.
Urzędnik poproszony przez nas o komentarz mówi: Zawsze lepiej wygląda, że to my podjęliśmy decyzję. Jednak sprawa będzie miała swoje dalsze konsekwencje i według plotek z Brukseli nie zostanie rozliczona cała VII oś Innowacyjnej Gospodarki.
Reklama
Budżet osi wynosił 390 mln euro. Za te środki miała powstać nowoczesna administracja, która pozwoliłaby załatwiać urzędowe sprawy bez odchodzenia od komputera. Wczoraj chcieliśmy sprawdzić, których projektów dotyczy decyzja komisarza Hahna. Projekt pl.ID, w ramach którego powstaje nowy rejestr ewidencji ludności, jest finansowany bez przeszkód – usłyszeliśmy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.
To o tyle interesujące, że śledztwo korupcyjne dotyczy w dużej mierze właśnie tego projektu o wartości ponad 300 mln zł. Dlaczego zatem nadal jest finansowany? Tajemnica kryje się w umowie, którą ostatniego dnia urzędowania w MSW parafował Jacek Cichocki, dziś szef kancelarii premiera. Na podstawie tej umowy przekazał kwotę 121 mln zł Centralnemu Ośrodkowi Informatyki MSW.
To zmiana filozofii, bo wcześniej organizowano przetargi dla firm informatycznych. Teraz uznano, że państwowa jednostka zrobi wszystko lepiej, taniej i bez afer – tłumaczy nasz rozmówca. Umowy nie chciał podpisać wieloletni dyrektor pionu prawnego w MSW Andrzej Rudlicki. Został odwołany przez ministra Cichockiego, a umowę parafowano. Prawnicy MSW wskazywali, że łamie to zasadę wolnej konkurencji, a realny monopol wywinduje ceny za usługi COI.
Według informacji z Brukseli o wszystkich podejrzeniach korupcyjnych został poinformowany OLAF – Europejski Urząd do Zwalczania Nadużyć Finansowych. Sposób wydawania pieniędzy we wszystkich projektach - jak ePUAP czy OST 112, nadzorowane dziś przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji zostanie prześwietlony przez europejskich kontrolerów. Dopiero wtedy zapadną ostateczne decyzje dotyczące całej VII osi Innowacyjnej Gospodarki.