Na razie jednak przewoźnik stara się uniknąć bankructwa. LOT rezygnuje z części nierentownych połączeń i oddaje rejsy krajowe Eurolotowi. Od teraz narodowy przewoźnik ma wozić pasażerów tylko po Europie i na trasach transatlantyckich.

Rzecznik LOT-u Marek Kłuciński przyznaje jedynie, że prywatyzacja to jeden z planów nowych władz spółki, ale wcześniej niezbędne są "porządki". Marek Kłuciński przypomina, że zmniejszenie siatki połączeń będzie oznaczało zwolnienia w spółce. Rzecznik LOT-u nie chciał jednak zdradzić, ile osób straci pracę. - Konsultacje społeczne trwają do 28 lutego i dopiero po tym terminie zapadną decyzje, ile osób będzie musiało odejść z firmy - deklaruje Marek Kłuciński.

Reklama

Według nieoficjalnych informacji pracę może stracić nawet 40 procent pilotów, stewardess i stewardów, czyli około 450 osób z 1100 zatrudnionych. Zwolnienia w mniejszym stopniu dotkną pracowników wykonujących pracę biurową. Tam zwolniony zostanie co czwarty, czyli w sumie 250 osób.

O sprzedaży narodowego przewoźnika mówi się od kilku lat. W ostatnim czasie poważne zainteresowanie kupnem LOT-u wykazały jedynie linie Turkish Airlines. Po przeprowadzeniu analiz turecki przewoźnik nie zdecydował się jednak na transakcję.

Na przeszkodzie w prywatyzacji, oprócz problemów finansowych LOT-u, stoi też prawo. Obecnie polskie regulacje pozwalają na sprzedaż jedynie mniejszościowego pakietu akcji. LOT liczy na to, że w tym roku Sejm zniesie te ograniczenia.