Rosja grozi wstrzymaniem importu produktów żywnościowych z Polski i innych krajów Unii Europejskiej. Tym razem rzecz dotyczy sadzeniaków ziemniaka. Zdaniem cytowanego przez agencję Interfax szefa Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Siergieja Dankwerta szlaban na wwóz tych warzyw może zostać wprowadzony 1 kwietnia.
Sytuacja jest dziś jednak radykalnie inna od tej, gdy zablokowano sześć lat temu import niektórych produktów mięsnych i mlecznych z naszego kraju. Rosja od niedawna jest członkiem WTO. I zobowiązała się tym samym do przestrzegania standardów tej organizacji. Decydując się na jednostronne wojny handlowe czy sanitarne, złamie je.
Zdaniem Dankwerta powodem ewentualnego nałożenia embarga jest brak informacji o warunkach sanitarnych uprawy ziemniaków w Unii, jakie powinna przekazać Bruksela. Moskwa, tłumacząc się regulacjami... WTO, zamierza wprowadzić restrykcje. Od 2010 roku prosimy o udostępnienie takich informacji, jednak ani same kraje UE, ani Komisja Europejska do dzisiaj tego nie uczyniły – podkreśla Dankwert.
Po raz pierwszy rosyjska interpretacja przepisów WTO nie musi być jednak obowiązująca. W razie ewentualnego sporu między Moskwą a Brukselą o wszystkim rozstrzygnie sąd organizacji. A Rosja będzie musiała uszanować decyzję. Partnerzy handlowi Rosji zyskali możliwość dochodzenia swoich racji w sytuacjach konfliktowych dzięki obowiązującemu w WTO mechanizmowi rozstrzygania sporów.
Reklama
Kreml zrobił dużo, aby przystąpić do WTO i w ten sposób uzyskać wpływ na kształt międzynarodowej współpracy gospodarczej. I teraz w imię stosunkowo marginalnej kwestii importu sadzonek ziemniaków nie będzie tego narażał na szwank.
W wyniku trwających 18 lat negocjacji, Rosja zgodziła się na stopniowe (do 2018 roku) obniżenie średniej ważonej stawki celnej z 10 do 7,8 proc. To przekłada się na 10 mld dol. rocznie utraconych dochodów dla budżetu oraz 9 mld dol. strat rocznych przychodów dla rosyjskich firm z powodu większej konkurencji z za granicy. To największy ruch w kierunku liberalizacji światowego handlu od dekady, kiedy szeregi organizacji zasiliły Chiny – tłumaczy Iwona Wśniewska z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Inną gwarancją, że w sporze o import sadzeniaków ziemniaka Kreml będzie jednak respektował przyjęte zobowiązania, jest to, że największym eksporterem tych warzyw nie jest Polska, ale Holandia oraz Niemcy – najbliższy partner gospodarczy Rosji. Poza tą trójką także Finlandia i Wielka Brytania sprzedają Rosjanom znaczące ilości sadzeniaków.
Wojny o mięso i kartofla – finałem zawsze był polityczny deal
Rosja wprowadziła embargo na import polskiego mięsa w listopadzie 2005 r., kilka dni po utworzeniu popieranego przez PiS, LPR i Samoobronę rządu Kazimierza Marcinkiewicza. Formalnie powodem miały być fałszerstwa certyfikatów sanitarnych 19 polskich zakładów mięsnych, które miały prawo sprzedaży na rynek rosyjski. Faktycznie chodziło o pokazanie przez Kreml niezadowolenia z zaostrzenia przez nową polską ekipę kursu polityki zagranicznej wobec Rosji. Embargo zostało zniesione w grudniu 2007 r., kilka dni po upadku rządu Jarosława Kaczyńskiego. Kreml jednostronnie dawał do zrozumienia, że porozumienie jest możliwe, ale na jego warunkach.