Ok. 15.40 WIG20 tracił 1,1 proc., niemiecki DAX ponad 1,3 proc., francuski CAC40 0,3 proc., tylko brytyjski FTSE 100 zyskiwał 0,1 proc.
Na otwarciu WIG20 stracił 0,83 proc., DAX - 0,18 proc., CAC 40 - 0,29 proc., a FTSE 100 - 0,03 proc.
Zdaniem głównego ekonomisty X-Trade Brokers Przemysława Kwietnia, powodem pogłębienia spadków, poza chęcią realizacji zysków przez niektórych inwestorów (po kilku dniach wzrostów), był powrót obaw o sytuację strefy euro.
"Tak naprawdę sytuacja na rynkach nadal jest nie najlepsza - ciągle nie ma wiary w to, że problem strefy euro da się sensownie rozwiązać i że szybko wróci ona do normalnego funkcjonowania. To rynkowi szkodzi" - powiedział PAP Kwiecień.
Dodał, że potwierdzeniem słabej kondycji strefy euro były czwartkowe dane dotyczące wskaźnika PMI, który wskazuje koniunkturę w sektorze przemysłowym strefy euro. W sierpniu wyniósł 49 pkt, wobec 50,4 pkt na koniec lipca. Wartość wskaźnika powyżej 50 pkt oznacza ożywienie w sektorze, poniżej - recesję.
Kwiecień stwierdził, że w efekcie rosnących obaw, umocnił się szwajcarski frank, m.in. za euro o 15.40 płacono 1,1418 franka, przed 9.00 było to nawet ok. 1,16.
Analityk DM BOŚ Marek Rogalski wskazał, że na umocnienie franka wpłynęły również dzisiejsze dane ze szwajcarskiej gospodarki. "O godzinie 7.45 napłynęły dane o szwajcarskim PKB w drugim kwartale. Odczyt wyniósł 2,3 proc. rdr - minimalnie poniżej szacunków na poziomie 2,4 proc. (...) Natomiast o 9.30 poznaliśmy okazało się, że indeks PMI dla przemysłu tego kraju spadł w sierpniu do 51,7 pkt, czyli był nieco lepszy od oczekiwanych 51 pkt. W efekcie frank dalej zyskuje - stwierdził Rogalski.
W efekcie umacniania się franka wobec euro, na wartości stracił też złoty. Około 15.40 za franka trzeba było zapłacić 3,63 zł. Przed 9.00 płacono "tylko" 3,57 zł. Natomiast kurs złotego wobec amerykańskiej i europejskiej waluty był stabilny, o 15.40 dolar kosztował 2,89 zł, a euro 4,14 zł.
Zdaniem analityka TMS Brokers Bartosza Sawickiego, w czwartek na zachowaniu inwestorów zaważyć mogą jeszcze dane ze Stanów Zjednoczonych. "W pierwszej linii istotny będzie odczyt indeksu ISM dla sektora przemysłowego. Wydaje się bardzo prawdopodobne, że indeks ten nie wypadnie lepiej od oczekiwań" - stwierdził.